Mężczyzna imieniem Ove wpadł do mnie w formie audiobooka. Po wysłuchaniu stwierdzam, że to był bardzo dobry wybór. Miałam już do czynienia z prozą szwedzkiego pisarza Fredrika Backmana przy okazji Miasta niedźwiedzia (również w formie audio), które było niewymagającą i przyjemną rozrywką.
Mężczyzna imieniem Ove okazał się całkiem miłym spotkaniem z człowiekiem, który w pierwszym kontakcie wzbudza mocno mieszane uczucia. To ten typ, który nie daje się od razu polubić — szorstki, smutny, gburowaty, wręcz wrogo nastawiony. Jednak z czasem, gdy znajomość się rozwinie (jeśli w ogóle dojdzie do kolejny sposobności na rozmowę), to odkrywa inne oblicze. Taki jest Ove — typ wkurzonego Adasia Miauczyńskiego, któremu wszystko przeszkadza zwłaszcza ludzie. Stróż osiedlowego porządku i przepisów drogowych. Najlepiej, żeby nikt nic od niego nie chciał i wszyscy dali mu święty spokój. Jednak pod tą warstwą surowości i nieprzystępności skrywa się …
Fredrick Backman dał mi bardzo sympatyczną rozrywkę. Przewidywalną, ale fajną. Godziłam się na ten rozwój wydarzeń i metamorfozę głównego bohatera.
Jeśli poszukujesz odskoczni od trudniejszych literackich tematów, to Mężczyzna imieniem Ove może przypaść Ci do gustu. Ja jestem usatysfakcjonowana.
Tytuł: Mężczyzna imieniem Ove Autor: Fredrik Backman Wydawnictwo Marginesy, Audioteka Przekład: Alicja Rosenau Forma książki: audiobook czyta Marcin Popczyński; dostępna jako e-book Gatunek: literatura piękna