„Wracam do domu” Karin Smirnoff – Czas na szczęście

przez Katarzyna Denisiuk

Wszystko dobre szybko się kończy. Wracam do domu to finał szwedzkiej trylogii, rodzinnej opowieści. Dla wielu wejście w tę historię przez nietuzinkowy styl autorki (tekst nie ma znaków przestankowych, nazwy własne i imiona pisane są małymi literami, nie ma znaków zapytania oraz wykrzykników) mogło być kłopotliwe. Jednak warto uzbroić się w cierpliwość i zagłębić się w tę narrację i snucie opowieści, jakie serwuje czytelnikowi Karin Smirnoff. W zamian dostajemy kapitalny klimat, który oddaje oszczędność wyrazu i głębię przekazu.

Krótko o tym, co było

Najpierw była Pojechałam do brata na południe, przedstawiająca głównych bohaterów – Janę i jej brata Brora. Karin Smirnoff przerzuciła most do przeszłości rodzeństwa. Ta wędrówka do tego, co było, okazała się mroczna i szokująca. Wydarzenia z dzieciństwa stały się cierniem, który wszedł głęboko w ich ciała i spowodował jątrzącą się przez lata ranę. Z Jedziemy z matką na północ odbywamy kolejną podróż. Tym razem do rodzinnej miejscowości matki. Rodzeństwo staje przed kolejnym wyzwaniem, które doprowadza do tragedii.

Kilka słów o fabule

We Wracam do domu Jana zostaje sama. Wszyscy ją opuszczają, wszyscy ją opuścili. Nadchodzi czas przemeblowania swojego życia. Jana wchodzi w tryb poszukiwania. Ale czy od lat nie stara się znaleźć swojego miejsca w świecie? Podróż do stolicy otwiera przed nią nowe, ożywcze, dziewicze możliwości, które wtłoczą powiew świeżości do jej życia. Czy ma iść dalej i korzystać z tego, co daje jej los, czy oglądać się za siebie i nadal babrać się w tym, co było? Jana Poszukująca. Odcięcie pępowiny wspomnień, która dostarcza mentalną truciznę, wcale nie jest łatwe. Jana Walcząca.

Kilka słów o wrażeniach

Karin Smirnoff po raz kolejny napisała powieść w surowym, skandynawskim klimacie, w którym nie ma miejsca na feerię uczuć, a wachlarz radosnych doznań jest mocno ograniczony. Dominuje emocjonalny ascetyzm i gęsta mgła, która spowija teraźniejszość. Ta mgła to pozostałość po przeszłych wydarzeniach i życiu, które wymagało ciągłych poświęceń. Autorka nie szczędzi swoich bohaterów. Nawet nowe postaci nie mają lekko. Czyżby to Jane zawsze przyciągała jednostki zranione, zmagające się z trudną przeszłością i zadrami trawiącymi głęboko w sercu?

W tej trylogii pozbawionej dużych liter (nic i nikt się nie wyróżnia, każdy musi sam zadbać o uwagę) i interpunkcji życie jawi się, jako pasmo walki o siebie, o lepsze jutro. Każdy z bohaterów zmaga się z bolesną przeszłością, która jest jak ciężka kula u nogi. Muszą znaleźć klucz do jej odpięcia. Nie każdemu się to udaje. Niektórzy z tą kulą umierają.

Klimat powieści zauroczył mnie, a wykreowana surowość dała możliwość do własnych przemyśleń i błądzenia myślami na temat życia bohaterów. Tu jest tak wiele kamyków uwierających w bucie, że nie wiadomo, który robi większą krzywdę i zadaje większy ból. Zakończenie bardzo mnie usatysfakcjonowało. Mam nadzieję, że nie będzie kolejnej części, gdyż uważam, że wszystko zostało wspaniale domknięte. Świetna trylogia!

PS Zobaczcie, jak te trzy książki ułożone koło siebie, pięknie się prezentują. Och!

Tytuł: Wracam do domu
Autor: Karin Smirnoff
Wydawnictwo Poznańskie
Przekład: Agata Teperek
Forma książki: papierowa, dostępna jako e-book
Gatunek: literatura piękna
Seria: Saga rodziny Kippów (3)

Zobacz również

Zostaw komentarz