„Trafikant” Robert Seethaler – U progu historycznych tragedii

przez Katarzyna Denisiuk

„Całe życie” Roberta Seethalera poraziło mnie swoją prostotą i klimatem. Byłam tą lekturą oczarowana, dlatego bardzo ucieszyłam się kiedy dostałam przedpremierowy egzemplarz „Trafikanta”.

 

Autor przenosi czytelnika w czasy „zgniłe, zepsute i zdegenerowane”, do przedwojennego Wiednia, gdzie w trafice Ottona Trsnjeka terminuje młody Franz Huchel.

Sklep był maciupeńki i aż po sufit zapchany gazetami, czasopismami, broszurami, książkami, artykułami piśmienniczymi, paczkami papierosów, skrzynkami cygar i rozmaitymi wyrobami tytoniowymi, papierniczymi i inną galanterią.

Jego głównym zajęciem jest czytanie gazet, bo to czynność ważna, jedynie znacząca i istotna w byciu trafikantem. Pracując u Ottona poznaje stałego klienta trafiki, Zygmunta Freuda. Z tym bezpretensjonalnym mężczyzną będzie dane mu spędzić niejedną chwilę i przeprowadzić liczne rozmowy. Czy stary profesor będzie w stanie dać mu cenne porady dotyczące sfery uczuć?

Franz marzy o zdobyciu serca pięknej czeskiej tancerki. W poszukiwaniu kobiety przemierza wiedeńskie uliczki, trafiając do miejsc tajemniczych i dostarczających wielu niecodziennych wrażeń. Te wszystkie osoby, z którymi spotyka się Franz, miejsca które odwiedza oraz historyczne zawirowania oddają mu cząstkę siebie, przez co z chłopca staje się mężczyzną dojrzałym emocjonalnie.

 

Po lekturze obu powieści Roberta Seethalera uważam, że jest mistrzem prostoty i tworzenia eterycznego klimatu swoich historii. Co prawda umiejętność ta o wiele bardziej przemówiła do mnie w „Całym życiu”, jednak nie zmienia to faktu, że „Trafikanta” czytałam z wielką przyjemnością.

Jest to powieść pełna symboli, które zostawiają ślad. To również książka o wojennej zawierusze, Wiedniu i jego mieszkańcach, którzy zderzają się z faktem pojawienia się nazistów. I jak to w takich przełomowych i tragicznych momentach bywa, jedni okazują się miłosiernymi ludźmi, zaś inni bezdusznymi sympatykami oprawców.

W „Trafikancie” wyczuwałam klimat z powieści Zafona, Cabre a nawet Grosmanna. Pomimo tego, w moim odczuciu, styl Seethalera jest unikalny. Konsekwentnie lekki, ale nie ignorujący wagi podejmowanego tematu. Cały czas w rytmie slow. Od czytelnika zależy, czy taki styl w zestawieniu z okrucieństwem wojny, czy też relacji Franz-Freud jest odpowiedni. A przede wszystkim, czy do niego przemawia.

Kochana Matko,

już dobrą chwilę mieszkam tu w mieście, jednak, szczerze mówiąc, wszystko wydaje mi się coraz bardziej obce. Ale może tak po prostu dzieje się w życiu – od chwili narodzin człowiek z każdym kolejnym dniem oddala się od siebie coraz bardziej i bardziej, póki wreszcie sam już nie wie, kim jest. Czy to możliwe, żeby tak było naprawdę? Pytam, załączając moc pozdrowień.

Twój Franz

Polecam.

 
Tytuł: „Trafikant”
Autor: Robert Seethaler
Wydawnictwo Otwarte
Tłumaczył: Ewa Kochanowska
Forma książki: papierowa, dostępna również w formie ebooka
Gatunek: literatura piękna

Ocena: 5/6

Zobacz również

Zostaw komentarz