Na swojej czytelniczej drodze spotykamy różne powieści. Czasami zaczynamy czytać, nie wiedząc tak naprawdę, z jakimi emocjami przyjdzie nam się zmierzyć. Innym razem świadomie pragniemy stawić czoła problemom życia codziennego literackich bohaterów albo przeczytać o traumatycznych wydarzeniach opartych na faktach (opisywane w reportażach).
Chwile wieczności norweskiej pisarki na polskim rynku wydawniczym ukazały się w lutym bieżącego roku. Widziałam, że ta powieść cieszy się popularnością i jest dobrze oceniana. Nie sięgnęłam po nią, bo nie miałam w sobie przestrzeni na czytanie o późnej starości i kresie naszego życia. Teraz postanowiłam otworzyć się na taką literaturę i sprawdzić, jakie emocje we mnie wywoła.
Kilka słów o fabule
Bohaterką jest Birgitte. To kobieta, która w życiu zawodowym odnosiła znaczące sukcesy, pracując jako kardiochirurżka. Aby osiągnąć status specjalistki i fachowca, musiała zmierzyć się z mocno zmaskulinizowanym środowiskiem medyków. W jej życiu nie było miejsca na męża i dzieci. Najbliższą osobą i powierniczką była jej siostra, z którą utrzymywała kontakt na odległość. Teraz Birgitte jest starszą panią, świadomą swoich ułomności związanych z podeszłym wiekiem i zbliżającego się kresu życia. Wspomina, przypomina, robi rachunek z przeszłością, ale nie kładzie się i nie czeka na kostuchę. Chce nadal żyć, jak najlepiej potrafi i przede wszystkim korzystać z życia i odpowiadać na okazje, które pojawiają się na jej drodze. Nie zamyka się na uczucie, miłość, bliskość. Co z tego, że jest stara? Póki oddychamy, to żyjemy.
Kilka słów o wrażeniach
Powieść Kjersti Anfinnsen jest niezwykle ciepła, prawdziwa i pełna humoru (Birgitte to świetna babka – mądra, pełna dystansu do siebie, tryskająca dobrym żartem i życiową mądrością).
Starzy ludzie przechwalający się dobrym zdrowiem mają w sobie coś makabrycznego.
Jej bohaterka emanuje życiową mądrością i pokazuje, że pomimo upływu czasu nie warto pogrążać się w smutku. Prawdą jest, że nie jest łatwo sprostać samotności, gdy coraz więcej osób z naszego otoczenia odchodzi, jednak nasza gotowość i akceptacja przemijalności potrafią nie uprzykrzać życia.
Za każdym razem, gdy przeglądam się w lustrze, czegoś mi brakuje.
Za każdym razem, gdy patrzę na swoje dłonie, czegoś mi brakuje.
I dobrze wiem, że tym brakującym czymś jest przyszłość.
Birgitte walczy o siebie pomimo wieku i przeciwko otoczeniu.
Ludzie nie słuchają tego, co im mówią starcy, tylko kiwają głowami, przybierając pełną empatii minę, i udają, że do nich dociera, ale tak naprawdę myślą o czymś zupełnie innym. Mam dość bycia niewidzialną i niedocenianą. Mam dość tego, że nikt mnie nie słucha. Nie mam już ochoty być zupełnie sama.
Chwile wieczności to piękna proza, która uwrażliwia na drugiego człowieka. Oswaja ze starością odmalowaną w prawdziwych kolorach, bez filtrów i upiększania. Przyznaję się, że miałam obawy przed lekturą powieści, a teraz mocno Wam ją polecam. Naprawdę wyjątkowa.
PS Okładka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Zaprojektował Kamil Rekosz.
Tytuł: Chwile wieczności Autor: Kjersti Anfinnsen Wydawnictwo ArtRage Przekład: Karolina Drozdowska Forma książki: papierowa, dostępna jako e-book Gatunek: literatura piękna Współpraca