„Chwile wieczności” Kjersti Anfinnsen – Rozliczenie z życiem

przez Katarzyna Denisiuk

Na swojej czytelniczej drodze spotykamy różne powieści. Czasami zaczynamy czytać, nie wiedząc tak naprawdę, z jakimi emocjami przyjdzie nam się zmierzyć. Innym razem świadomie pragniemy stawić czoła problemom życia codziennego literackich bohaterów albo przeczytać o traumatycznych wydarzeniach opartych na faktach (opisywane w reportażach).

Chwile wieczności norweskiej pisarki na polskim rynku wydawniczym ukazały się w lutym bieżącego roku. Widziałam, że ta powieść cieszy się popularnością i jest dobrze oceniana. Nie sięgnęłam po nią, bo nie miałam w sobie przestrzeni na czytanie o późnej starości i kresie naszego życia. Teraz postanowiłam otworzyć się na taką literaturę i sprawdzić, jakie emocje we mnie wywoła.

Kilka słów o fabule

Bohaterką jest Birgitte. To kobieta, która w życiu zawodowym odnosiła znaczące sukcesy, pracując jako kardiochirurżka. Aby osiągnąć status specjalistki i fachowca, musiała zmierzyć się z mocno zmaskulinizowanym środowiskiem medyków. W jej życiu nie było miejsca na męża i dzieci. Najbliższą osobą i powierniczką była jej siostra, z którą utrzymywała kontakt na odległość. Teraz Birgitte jest starszą panią, świadomą swoich ułomności związanych z podeszłym wiekiem i zbliżającego się kresu życia. Wspomina, przypomina, robi rachunek z przeszłością, ale nie kładzie się i nie czeka na kostuchę. Chce nadal żyć, jak najlepiej potrafi i przede wszystkim korzystać z życia i odpowiadać na okazje, które pojawiają się na jej drodze. Nie zamyka się na uczucie, miłość, bliskość. Co z tego, że jest stara? Póki oddychamy, to żyjemy.

Kilka słów o wrażeniach

Powieść Kjersti Anfinnsen jest niezwykle ciepła, prawdziwa i pełna humoru (Birgitte to świetna babka – mądra, pełna dystansu do siebie, tryskająca dobrym żartem i życiową mądrością).

Starzy ludzie przechwalający się dobrym zdrowiem mają w sobie coś makabrycznego.

Jej bohaterka emanuje życiową mądrością i pokazuje, że pomimo upływu czasu nie warto pogrążać się w smutku. Prawdą jest, że nie jest łatwo sprostać samotności, gdy coraz więcej osób z naszego otoczenia odchodzi, jednak nasza gotowość i akceptacja przemijalności potrafią nie uprzykrzać życia.

Za każdym razem, gdy przeglądam się w lustrze, czegoś mi brakuje.

Za każdym razem, gdy patrzę na swoje dłonie, czegoś mi brakuje.

I dobrze wiem, że tym brakującym czymś jest przyszłość.

Birgitte walczy o siebie pomimo wieku i przeciwko otoczeniu.

Ludzie nie słuchają tego, co im mówią starcy, tylko kiwają głowami, przybierając pełną empatii minę, i udają, że do nich dociera, ale tak naprawdę myślą o czymś zupełnie innym. Mam dość bycia niewidzialną i niedocenianą. Mam dość tego, że nikt mnie nie słucha. Nie mam już ochoty być zupełnie sama.

Chwile wieczności to piękna proza, która uwrażliwia na drugiego człowieka. Oswaja ze starością odmalowaną w prawdziwych kolorach, bez filtrów i upiększania. Przyznaję się, że miałam obawy przed lekturą powieści, a teraz mocno Wam ją polecam. Naprawdę wyjątkowa.

PS Okładka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Zaprojektował Kamil Rekosz.

Tytuł: Chwile wieczności
Autor: Kjersti Anfinnsen
Wydawnictwo ArtRage
Przekład: Karolina Drozdowska
Forma książki: papierowa, dostępna jako e-book
Gatunek: literatura piękna
Współpraca

Zobacz również

Zostaw komentarz