„Stramer” Mikołaj Łoziński – Świat, którego nie ma

przez Katarzyna Denisiuk

Wystarczyło słowo „Tarnów” i kilka pochlebnych zdań o „Stramerze” Mikołaja Łozińskiego i wiedziałam, że chcę sięgnąć po tę powieść. Jednak nie spodziewałam się, że historia wielodzietnej rodziny żydowskiej tak niesamowicie mną zawładnie i tak mocno będzie na mnie oddziaływać i rezonować jeszcze długo po jej skończeniu.

Zwróćcie uwagę na tę ascetyczną okładkę. Te znikające linie pod słowem „Stramer”. Wszystko idealnie zgrywa się z fabułą i obrazuje istotę powieści.

We wrześniu 1939 r. liczba Żydów w Tarnowie wzrosła do około 25 tys. osób (45% ogółu mieszkańców). Znaczna część z nich stanowiła elitę intelektualną i kulturalną miasta; byli to adwokaci, lekarze, muzycy, nauczyciele, przedsiębiorcy. Większość Żydów należała jednak do biedoty. Tarnów był wówczas czwartym w byłej Galicji miastem co do liczby Żydów – po Lwowie, Krakowie i Stanisławowie, a pierwszym pośród większych miast pod względem udziału w ogólnej liczbie mieszkańców. /www.sztetl.org.pl/

Mając na uwadze kto jest bohaterem powieści Mikołaja Łozińskiego i jaki jest zarys fabuły, czytelnik już na wstępie wie, że nie znajdzie tutaj radosnego zakończenia. Przeczuwa, że z tymi, których spotka po drodze, będzie musiał się rozstać.

Podczas drugiej wojny światowej, Niemcy wkroczyli do Tarnowa 7 września 1939 r. Już w listopadzie 1939 r. spalili i wysadzili wszystkie synagogi oraz domy modlitwy (było ich 40). W maju 1940 r. Niemcy dokonali pierwszej wywózki do obozu koncentracyjnego Auschwitz, obejmującej inteligencję żydowską oraz przywódców partii politycznych. W marcu 1941 r. powstało getto, w którym zamknięto ok. 40 tys. Żydów z Tarnowa, okolic oraz z zagranicy. /www.sztetl.org.pl/

Bardzo spodobało mi się stwierdzenie Justyny Sobolewskiej, że „Stramer” jest napisany „z oddechem i humorem”. Jest ono bardzo trafne i doskonale oddaje charakter powieści. Pomimo ciężkiego ładunku emocjonalnego jaki niesie książka Mikołaja Łozińskiego, czyta się ją z ogromną przyjemnością, bez dojmującego smutku, ale ze świadomością powagi poruszanego tematu.

Nathan i Rywka mieszkają ulicy Goldhammera w Tarnowie. Wychowują szóstkę dzieci w niewielkim dwupokojowym mieszkaniu oraz próbują rozkręcić rodzinny interes. Poznajemy: Renę, Rudka, Hesia, Saleka, Welę i Nuska. Uczęszczają do szkół, udzielają korepetycji, kombinują jak zarobić. Każde z nich ma swój mały świat, który z dnia na dzień się zmienia i zmierza ku złemu.

Początek historii jest lekki i zabawny. Autor bardzo ciekawie portretuje miasto oraz jego mieszkańców. Będąc rodowitą tarnowianką, razem z bohaterami przemierzam miejskie uliczki, spaceruję po parku i chodzę na Górę Marcina. Jednak wraz z falą społecznych i nadciągających czarnych chmur zwiastujących katastrofę, akcja powieści zagęszcza się i nabiera tempa. Dzieci Stramerów szukają swojego miejsca w kraju i na świecie, a rodzina, która dotychczas trzymała się razem, jest zmuszona rozluźnić łączące ją więzy.

Mikołaj Łoziński w niesamowity sposób opisał świat, którego już nie ma oraz ludzi, którzy przeminęli. Czas wojennej zawieruchy i Zagłady zwykle opisywany jest w zestawieniu z działaniami wojennymi i obozami koncentracyjnymi. Autor pokazał go w zupełnie innej perspektywy. Nie jako ruiny miasta i Polski, ale życie zwyczajnych ludzi, którzy reagowali na to co przynosił im każdy, nowy dzień. Nie wiedzieli co przyniesie jutro, dlatego żyli i marzyli, bo każdy ma prawo do marzeń.

Bardzo polecam lekturę książki i zachęcam do odwiedzenia Tarnowa. Wielu miejsc i budynków już nie ma, ale można poczuć klimat, który emanuje w powieści Mikołaja Łozińskiego.

Tytuł: „Stramer”
Autor: Mikołaj Łoziński
Wydawnictwo Literackie
Forma książki: ebook
Gatunek: literatura piękna

Zobacz również

Zostaw komentarz