Jeśli tytuł najnowszej powieści Zygmunta Miłoszewskiego kojarzy Wam się z opowiadaniem Andrzeja Sapkowskiego, które ma identyczny tytuł, to bardzo dobrze. Treści obu dzieł literackich mają ze sobą niewiele wspólnego, jednak jest coś, co je łączy. Nieograniczona wyobraźnia autorów, która dała upust w postaci brawurowych przygód ich bohaterów.
Nie będę w tym miejscu wymieniać za co lubię prozę Zygmunta Miłoszewskiego, bo lubię ją za bardzo wiele rzeczy. Niech o moim czytelniczym oddaniu świadczy fakt, że gdy nadarzyła się szansa przeczytania „Kwestii ceny” przed premierą, to z radością z niej skorzystałam.
Powieść Zygmunta Miłoszewskiego to doskonała powieść sensacyjno-przygodowa. To taka proza, którą cenię za połączenie kilku gatunków, dzięki czemu potrafi zaspokoić wiele czytelniczych gustów. Oprócz wymienionych, które stricte łączą się z fabułą, lekką ręką postawiłabym „Kwestię ceny” na osobistą półkę z komediami. Dlaczego? Autor potrafi mnie rozbawić do tego stopnia, że śmieję się na głos wyobrażając sobie co poniektóre sceny.
W „Kwestii ceny” ponownie spotykamy się z Zofią Lorentz, znaną czytelnikom z powieści „Bezcenny”. Tym razem historyczka sztuki zostaje zaangażowana w międzynarodowe przedsięwzięcie, którego korzenie sięgają do dalekiej Syberii i niebywale cennego znaleziska polskiego zesłańca i badacza plemion. To co początkowo stanowi niebywale ważne odkrycie dla świata i przyszłości ludzkości, wnet staje się zarzewiem do bezpardonowych potyczek ludzi nakierowanych na władzę i hegemonię w świecie. Zofia Lorentz zostaje pionkiem w bardzo niebezpiecznej grze, w której jednostka jest niczym.
Początek powieści nie jest łatwy, ale bardzo istotny dla całej historii. Wprowadza wiele postaci, rysuje z rozmachem podwaliny do dalszych wydarzeń. Czytelnik ma wrażenie, że cały czas dochodzi coś nowego i niewiele z tego wynika. Do czasu. Po dosyć powolnym otwarciu, następuje widowiskowe rozwinięcie. Wypływamy na szerokie wody – dosłownie – opowieści. Wszystkie rozpoczęte wątki oraz wydarzenia, które początkowo wydawały się bez znaczenia, wskakują na właściwe miejsca tworząc doskonale wyreżyserowany spektakl. Można zrobić miskę popcornu i oddać się literackiej przygodzie.
Uważał, że przejmowanie się opinią bliźnich jest jak picie coca-coli, słuchanie polskiego popu albo wbijanie sobie widelca w fiuta – można, ale po co?
Przepadam za książkami, w których autor wykorzystuje inteligentny humor i te humorystyczne wstawki trafiają w mój gust. W przypadku takich powieści wiele potrafię autorowi wybaczyć. W „Kwestii ceny” niczego nie muszę Zygmuntowi Miłoszewskiego wybaczać, za to mogę podziękować za kapitalne poczucie humoru, które przekłada się na doskonałą rozrywkę. Rozmach powieści jest widoczny gołym okiem, a wgryzając się w treść dochodzimy do wniosku, że wszystko mistrzowsko się spina.
Nie tylko filmy przygodowe wyświetlane na wielkim ekranie mogą być pasjonujące. Również powieści z tego gatunku potrafią dostarczyć ogromu dobrych wrażeń i ekscytacji. Bawiłam się świetnie!
Ten projekt w momencie ogłoszenia stał się wzorcem z Sèvres wszelkich debilnych, skazanych na niepowodzenie projektów. Nawet powstanie warszawskie wyglądało przy nim na sensowną, taktycznie i strategicznie przemyślaną propozycję.
PS Obecność Zofii Lorentz w „Kwestii ceny” nie powoduje, że czytelnik musi nadrobić lekturę „Bezcennego”.
Tytuł: „Kwestia ceny”
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo W.A.B.
Forma książki: papierowa, dostępna w formie e-booka
Gatunek: sensacja, powieść przygodowa
Seria: Zofia Lorentz (2)