Zastanawiałam się, czy pisać pojedyncze notki na temat serii „Departament Q” Jussi Adler-Olsena, bo tak naprawdę mogę zrobić kopiuj-wklej opinii na temat „Kobiety w klatce”. Ale może ktoś trafi akurat na ten wpis i dzięki niemu wróci do początku serii i zechce wziąć udział w „piwnicznym show”?
Ponownie sięgnęłam po audiobooka w interpretacji Janusza Zadury. Nie muszę pisać, ale napiszę – kapitalnie słucha się tego lektora. Z wielką przyjemnością zakładałam słuchawki i razem z Carlem Mørckiem i Assadem starałam się rozwiązać kryminalną zagadkę. Ach, nie zapominajmy o cudownie kąśliwej Rose, która dołączyła do Departamentu Q, by bez ogródek wyrażać swoje opinie, ale przede wszystkim służyć pomocą w zdobywaniu informacji.
Tym razem na biurko departamentu spraw zaszłych w tajemniczy sposób trafia teczka z aktami dotyczącymi zabójstwa rodzeństwa, uczniów elitarnej szkoły z internatem. Teoretycznie nie ma nad czym się głowić, gdyż osoba, która przyznała się do przestępstwa kończy odsiadkę i lada moment ma wyjść na wolność. Jednak czujne oko Assada i Mørcka sprawia, że sprawa nabiera zupełnie innego wymiaru.
W „Zabójcach bażantów” mamy podobny schemat jak w poprzedniej powieści, czyli Departament Q dostaje sprawę sprzed lat, którą się zajmuje. I robi to w brawurowy sposób. I na tym bliźniacze podobieństwo się kończy. Na to czym te dwie części się różnią spuszczam zasłonę milczenia i mocno zachęcam entuzjastów dobrych kryminałów do sięgnięcia po serię. Zdradzę Wam, że już jestem w trakcie czwartej (sic!) części zatytułowanej „Kartoteka 64”, po drodze wysłuchując „Wybawienia”, i nadaj pozostaję w zachwycie. Drużyna Mørck-Assad-Rose skradła moje serce. Świetna rozrywka!
Tytuł: „Zabójcy bażantów”
Autor: Jussi Adler-Olsen
Wydawnictwo Sonia Draga
Tłumaczył: Joanna Cymbrykiewicz
Forma książki: audiobook, czyta Janusz Zadura
Gatunek: kryminał
Seria: Departament Q (2)