Tytuł: „Guguły”
Autor: Wioletta Grzegorzewska
Wydawnictwo: Czarne
Forma książki: ebook
Gatunek: literatura współczesna
fot. Katarzyna Denisiuk |
Przyszły tydzień będzie obfitował w premiery. O kilku na pewno Wam napiszę, jednak dzisiaj dzielę się wrażeniami po przeczytaniu starszej książki, która na rynku wydawniczym jest od kilku lat. Książka jakże niepozorna – 120 stron – a dostarczająca wielu przemiłych wrażeń. Mowa o „Gugułach” Wioletty Grzegorzewskiej.
Ostatni raz tak nostalgicznie nastroiła mnie biografia Marka Niedźwieckiego, kiedy to odżyły moje wspomnienia z okresu, gdy w sklepach nic nie było i cieszyłam się z pierwszej pary butów sportowych. Tym razem razem z Hanką – bohaterką książki – cofnęłam się w czasie do polskiej wsi Hektary, na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Towarzyszyłam jej w dziecięcych zabawach, zmagałam się ze szkolnymi obowiązkami, przeżywałam trudny okres dojrzewania, pierwsze miłości i smutki. Było mi „sielsko, anielsko”. Podczas lektury „Guguł” nie kołatały mi się z tyłu głowy myśli, że tak właśnie było, tego doświadczyłam, wspomnienia nie zostały odkurzone. Z prostej przyczyny – moje dzieciństwo i kolejne lata życia toczyły się w miejskiej scenerii. Jednak „Guguły” sprawiły, że poczułam to o czym przeczytałam wszystkimi zmysłami. Byłam tam!
„Guguły” zabrały mnie na wieś, gdzie odpoczęłam, nawdychałam się świeżego powietrza i głęboko odetchnęłam. Ta książka to doskonała odskocznia od codziennej pogoni i miejskiego zgiełku. Autorka w sposób niezwykle malowniczy, subtelny, delikatny, ale i prawdziwy i realny pokazała polską wieś. Obawiam się, że treść książki za jakiś czas wyblaknie, ale na pewno zostanie ze mną przeświadczenie, że to był cudny, niezmiernie przyjemny czas, który został mi darowany przez autorkę, a ja z niego skorzystałam.
PS Guguły, to niedojrzałe owoce. Cierpkie, kwaśne i … wyjątkowe. Tak jak małe, żółte mirabelki zrywane prosto z drzewa z kumplami z podwórka.
Ocena: 5/6
Serdecznie dziękuję Piotrowi – Kadry na luzie – za fotografię, która doskonale pasuje do mojego wpisu.
fot. Piotr Michalec |
2 komentarze
Książkę czytałam jeszcze przed nagrodą Nike i już wtedy wiedziałam, że ta historia ma w sobie coś wyjątkowego, co powinno zostać docenione.
Miałaś nosa. Super!