„Opowieść podręcznej”

przez Katarzyna Denisiuk

Tytuł: „Opowieść podręcznej”
Autor: Margaret Atwood
Wydawnictwo: Audioteka
Tłumaczył: Zofia Uhrynowska-Hanasz
Forma książki: audiobook; czytała Magdalena Cielecka

 

fot. Katarzyna Denisiuk
 
 
„Antyutopia (utopia negatywna)– utwór przedstawiający społeczeństwo przyszłości, którego organizacja polega na ograniczaniu wolności jednostki poprzez całkowite podporządkowanie jej systemowi władzy.” Źródło: Wikipedia.
Zachęcona bardzo dobrymi ocenami a wręcz zachwytami, sięgnęłam po „Opowieść Podręcznej” Margaret Atwood. Pierwsze moje skojarzenie, to „Folwark zwierzęcy” Georga Orwella, który w czasach licealnych wywarł na mnie ogromne wrażenie. To samo piekło dyktatury, ale czy taki sam odbiór książki?
 
Gilead, fikcyjne państwo, gdzieś na terenach obecnych Stanów Zjednoczonych, gdzie panuje wojskowo-policyjny reżim. Żyją tam Podręczne a raczej egzystują, bo co to za życie skoro niemal nic im nie wolno. Rytm dnia wyznaczają dzwonki, na zakupy chodzą parami, żeby jedna drugą pilnowała, między sobą szepczą, czytają z ruchu ust. Snują się w swoich czerwonych strojach mając założone na głowy jakby czepce, białe skrzydła, które utrudniają komunikowanie się i oglądanie świata. Wszelkie używki są zakazane, to towar deficytowy, do którego dostęp mają nieliczni zdobywając go na czarnym rynku. Kosmetyki zlikwidowano, spalono wyzywające stroje. Podręczne obowiązkowo uczestniczą w codziennych rytuałach, egzekucjach i modłach.
 
„Jest więcej niż jeden rodzaj wolności, powiedziała Ciotka Lydia. Wolność czegoś i wolność od czegoś. W czasach anarchii panowała wolność czegoś. Teraz zostałyście obdarzone wolnością od czegoś. Chciałabym, żebyście to doceniały.”
 
Rola podręcznych jest jedna. Mają zostać zapłodnione przez Komendantów i mają urodzić dzieci ich bezpłodnym Żonom.
 
„Niech będzie błogosławiony owoc – wypowiadam formułę przyjętego wśród nas pozdrowienia. – Niech Bóg otworzy – brzmi właściwa odpowiedź.”
 
Życie kobiety jest nic niewarte, nic nie znaczy. Z tego świata nie ma ucieczki… 
 
O tym piekle i upodleniu kobiet opowiedziała jedna z Podręcznych, Freda, która pamięta czasy „normalne”, przed powstaniem totalitarnego państwa. Wplata wspominki o swoim mężu i córce. Snuje swą opowieść bardzo apatycznie, monotonnie. Słuchając audiobooka, dzięki interpretacji Magdaleny Cieleckiej mamy dokładnie taki odbiór, pogrążamy się niemal w rozpaczy. Niełatwo się tego słuchało i drugi raz wybrałabym słowo pisane.
 
Zawsze przy tego typu książkach i opowiedzianych w nich historiach niezmiernie doceniam to co mam, rodzinę, dzieci, przyjaciół, znajomych, nasze szczęście. Jest to niewątpliwie ich, tych opowieści, wartość dodana. Można się otrząsnąć i w chwilach zwątpienia pomyśleć – na co ty narzekasz? Ciesz się życiem!
 
Nie chcę myśleć, że tak kiedyś może być. Nie chcę takiej przyszłości dla moich wnuków, prawnuków. Chcę, żeby zawsze mieli wolną wolę, mogli o sobie decydować, być ludźmi świata bez barier, otwartymi na innych i pełni empatii. Wierzę w to, że tak będzie. Musi być!

 

Ta książka mnie oblepiła, wryła się w mózg, zdołowała. Ta książka jest mocna, paranoidalna i mam nadzieję, przeogromną nadzieję, że nie prorocza. Nie napiszę, że trzeba ją przeczytać, bo tak nie myślę. Sięgnijcie po powieść na własną odpowiedzialność.

Zobacz również

Zostaw komentarz