„Jedyna historia” Julian Barnes Historia o miłości, która wymyka się schematom

przez Katarzyna Denisiuk

Tytuł: „Jedyna historia”

Autor: Julian Barnes
Wydawnictwo: Świat Książki
Tłumaczył: Dominika Lewandowska-Rodak
Forma książki: ebook
Gatunek: literatura współczesna
fot. Katarzyna Denisiuk
Nie oceniaj książki po okładce. W przypadku „Jedynej historii” ta wskazówka ma duże znaczenie. To co widzę sugeruje, że treść może być cukierkowa, łatwa i bez polotu. Nic bardziej mylnego. W moim odczuciu jest nietuzinkowo, niesztampowo i bardzo ciekawie. Autor sporo miejsca zostawia na własne przemyślenia i nie narzuca swojego zdania. Fabuła nie jest złożona i skomplikowana. Jej prostota oraz sposób narracji są jej największą siłą.
Ileż to książek napisano o miłości? Miłości w przeróżnych konstelacjach, pomiędzy nastolatkami, osobami dojrzałymi, starszymi, jednej płci, w czasach współczesnych, w przeszłości, na każdym z kontynentów. Ciężko czytelnika zaskoczyć i sprawić, że historia o miłości będzie inaczej opowiedziana niż setki innych jej podobnych.
Bohaterami „Jedynej historii” są dziewiętnastoletni Paul i czterdziestoośmioletnia Susan oraz najbliższe osoby z ich otoczenia. Dla mężczyzny świat stoi otworem, a zarazem rzuca mu wyzwania. Na jaką ścieżkę edukacji wkroczyć? W jaki sposób zaprojektować swoją przyszłość? Szczęśliwy ten, który ma jasno sprecyzowane cele w życiu. Kobieta jest mężatką, matką dwóch córek. Połączy ich uczucie, które z biegiem czasu, kiedy dojrzeje, stanie się zgubą.
Przyznacie, że zarys fabuły jest zwyczajny i równie dobrze mógłby być szkieletem scenariusza na tani wyciskacz łez. Uwierzcie mi, nie jest. Autor uwiódł mnie dosłownie wszystkim. Kupił mnie przede wszystkim sposobem narracji i swobodnym żonglowaniem perspektywą z jakiej możemy postrzegać i oceniać związek dwojga ludzi. Przedstawił Susan i Paula jako dwójkę ludzi, których moglibyśmy minąć na ulicy, czy siedzieć przy stoliku obok w kawiarnianym ogródku. Paul nie jest wylewny. Mówi nam o tym co chce, co w danym momencie wydaje się ważne. Ta forma przekazu sprawia, że nie płyniemy przez historię, ale co chwilkę przystajemy, aby przeanalizować zachowanie bohaterów, albo układać sobie w głowie własną kontynuację.
Ta historia wydaje się być boleśnie prawdziwą i przez to bardzo wiarygodną. Bez słodzenia, wkładania w ramy wyidealizowanych romansów z łatwo przewidywalnym zakończeniem, a zarazem po ludzku, naturalnie, życiowo.
 
Czasem widzi się parę, która wydaje się do głębi sobą znudzona, i nie sposób wyobrazić sobie, by coś ich jeszcze łączyło ani dlaczego nadal są razem. Ale to nie tylko przyzwyczajenie, wygoda, przywiązanie do konwenansów czy coś podobnego. Są razem, bo kiedyś przeżyli swoją historię miłości. Wszyscy ją przeżywają. To jedyna historia.
Warto dodać, że Julian Barnes jest laureatem Nagrody Bookera za powieść „Poczucie kresu”. „Jedyna historia” była moim pierwszym spotkaniem z autorem i już wiem, że nieostatnim. Serdecznie polecam!

 

Ocena: 5,5/6

 

Zobacz również

Zostaw komentarz