W „444” Maciej Siembieda zdradził początek fabuły kolejnej swojej książki mającej tytuł „Miejsce i imię”. Chyba nie wątpicie, że po nią sięgnę?
Tak brzmiało przedostatnie zdanie mojej opinii o pierwszej książce Macieja Siembiedy. Nie rzucam słów na wiatr. Dlatego w chwili kiedy przyszła chęć i odpowiedni moment, sięgnęłam po drugą część serii z Jakubem Kanią pod tytułem „Miejsce i imię”.
Ukryte skarby jakiegoś esesmana i babcie próbujące wskrzesić Hitlera, to dobre dla autorów powieści sensacyjnych, a nie dla poważnej agencji bezpieczeństwa państwa.
Z lekką drwiną, puszczając oko do czytelnika, pisze autor o skrawku fabuły w swojej książce. W „Miejscu i imieniu” nie tylko cofniemy się w przeszłość do czasu wojny, hitlerowców i obozów koncentracyjnych. Poobracamy się również w świecie pięknej biżuterii i kamieni szlachetnych. A skoro w grę wchodzą bardzo duże pieniądze i fortuny to, jak to w życiu bywa, towarzyszyć im będą ciemne interesy i ukryte, niecne zamiary.
Jakub Kania skończył z IPN-em, ale nie z rozwiązywaniem historycznych zagadek. Tym razem zleceniodawca, jakim jest Instytut Pamięci Jad Waszem, zlecił mu odnalezienie miejsca pochówku żydowskich Holendrów. W toku śledztwa okazuje się, że na Górze Świętej Anny, gdzie zginęli mężczyźni i znajdował się niewielki obóz koncentracyjny, założono nielegalną szlifiernię diamentów. Kamienie do obróbki pochodziły od więźniów wyciąganych z transportu do Oświęcimia. Wielu w przeszłości chciało i chce nadal „położyć łapę” na tym jednym z najpiękniejszych i najcenniejszych kamieni szlachetnych.
Zarówno w „444”, jak i w „Miejscu i imieniu” Maciej Siembieda serwuje czytelnikom kapitalną rozrywkę w postaci złożonej i wielowątkowej zagadki. Aby ją rozwiązać trzeba niemałego sprytu i detektywistycznej smykałki – a wiemy, że obie te zalety posiada Jakub Kania. Po raz kolejny również autor wrzuca czytelnika w wir akcji, która szaleje i wciąga coraz głębiej w swoje odmęty. Mnogość postaci oraz wątków przyprawia o zawrót głowy, niedokuczliwy, a wręcz przyjemny i pozytywny. Oczywistym jest, że w momencie kiedy zagadka jest skomplikowana, to owoc w postaci właściwego jej rozwiązania smakuje wybornie!
Bardzo polubiliśmy się z prozą Macieja Siembiedy. Po dwóch odsłonach thrillera historycznego z domieszką sensacji wiem, że książki jego autorstwa są rozrywką pełną przemyślanych historii, które są przedstawione bardzo ciekawie i w nieoczywisty sposób. Co więcej, wplata humor, który doskonale wpasowuje się w mój gust. Co tu więcej pisać – jestem w „czytelniczym siódmym niebie„. Reasumując. „Miejsce i imię” w duecie z „444” (może być również solo, ale po co ograniczać sobie przyjemność) są znakomitą rozrywką z półki pod tytułem „thriller/sensacja z historią w tle”. Polecam i zacieram ręce na „Gambit”!
Tytuł: „Miejsce i imię” Autor: Maciej Siembieda Wydawnictwo Wielka Litera Forma książki: ebook, Legimi Gatunek: thriller, sensacja Seria: Jakub Kania (2)
Ocena: 5,5/6