Kilka słów o fabule
Czarny ojciec. Biały ojciec. Dwóch zamordowanych synów. Jedynym wyjściem jest zemsta.
Do tego dołóżmy, że ojcowie są byłymi więźniami, z przeszłością, w której cieniu nikt nie chciałby nawet przycupnąć. Łączy ich również bardzo oschły stosunek, do synów po ujawnieniu ich homoseksualności. Powiedzieć, że nie akceptują ich orientacji seksualnej, to jak nic nie powiedzieć. Ten rodzicielski ostracyzm trwa do czasu. Brutalne morderstwo synów przemebluje ich rzeczywistość do tego stopnia, że działania nie pójdą w kierunku budowania na nowo, ale burzenia, do spodu, do gołej ziemi. Jako że są to mężczyźni, którzy w walce o życie swoje i najbliższych nie mają żadnych oporów, żeby sięgnąć po ostateczne środki perswazji, zwierają szyki i dążą do odnalezienia mordercy. Jedna iskra wznieci taką pożogę, że pochłonie wszystko i wszystkich w swoim zasięgu. Co zostanie na zgliszczach? Czy zemsta będzie słodka, a może zostawi smak popiołu? Czy uspokoją swoje sumienie, odkupią grzech ignorancji, nieokazywania wsparcia i akceptacji?
Kilka słów o wrażeniach
Nie często sięgam po takie powieści. Takie, czyli awanturnicze, z sensacyjnym pazurem, wpadające w ręce czytelnika i niezostawiające jeńców. Na samym początku włączył mi się analityczny umysł i zastanawiałam się, czy kontrasty pomiędzy głównymi bohaterami nie są zbyt jaskrawe. Jeden czarny, drugi biały. Co prawda obydwaj z kryminalną kartoteką (ten czarny z dziarami, które budzą wielki respekt wśród więziennej społeczności), jednak po odsiadce żyją inaczej. Jeden – czarny – prawy obywatel, żyje spokojnie, legalnie pracuje, drugi dalej próbuje „kręcić lody”. Czarny – mądry, wyważony, spokojny (okej, wszystko do czasu), biały – „głupkowaty”, człowiek gorączka. Szybciutko, po kilku kolejnych stronach, maksymalnie wciągnięta przez fabułę i rozwój wypadków, zamknęłam analityczne myślenie i bez reszty oddałam się akcji.
Z perspektywy czasu, już po lekturze, widzę kilka momentów, przy których można wywracać oczami, że są mało logiczne i „jak to tak może być”, ale niespodziewanie te fabularne kiksy kompletnie mi nie przeszkodziły czerpać przyjemności z czytania. Wiem, co sprawiło, że tak świetnie weszłam w Kolczaste łzy. To był język powieści, humor oraz barwni bohaterowie.
Słowem podsumowania
S.A. Cosby ma dar przyciągania czytelnika. Jego pisarskie sztuczki na mnie zadziałały i dałam się porwać w wir wydarzeń. Autor nie stroni od wyciąganiu na światło dzienne problemów rasizmu, czy nierówności społecznej, jednak to tylko dodatek – dodam, że bardzo dobrze wkomponowany – do wartkiej akcji. Zastanawiam się, czy Kolczaste łzy to powieść typu „zabili go i uciekł”. Nie wiem (nie znam się, zarobiona jestem ;-). Ja ją połknęłam, jak najsłodszy deser w czasie diety. Pyszna.
Tytuł: Kolczaste łzy Autor: S.A. Cosby Wydawnictwo Agora Przekład: Jan Kraśko Forma książki: papierowa, dostępna jako e-book i audiobook Gatunek: thriller, sensacja Współpraca barterowa