Bardzo lubię słuchać powieści Bartosza Szczygielskiego. Mają w sobie coś takiego, że lektorzy świetnie je czytają, a dzięki temu ich odsłuch sprawia wiele przyjemności.
Z Dniem gniewu było zabawnie, bo w pewnym momencie zorientowałam się, że zbliżamy się do finału, a czułam, że jestem w środku opowieści.
Na samym początku był chaos, będący następstwem wypadku w centrum handlowym. Bynajmniej nie spowodował go mężczyzna, który wykończył się z nudów, czekając na żonę buszującą po sklepach. Spowodował go samochód, który z impetem wjechał w budynek. W tym miejscu poznajemy osoby, które swoimi historiami zbudują zawiłą akcję powieści.
Ten początkowy bajzel rozsypanych puzzli wydaje się nie do ogarnięcia, ale wytrwały policjant będzie chciał się wykazać i udowodnić przełożonemu, że dobry jest w te klocki. Powstaną ramy, coś pomału będzie się klarowało, jednak wyłaniający się obraz, nie będzie uroczym zdjęciem puchatych kotków, lecz projekcją chorego umysłu. Najgorsze jest to, że te wizje zyskają wielu zwolenników.
Rozwój akcji zaskoczył mnie. W ogóle nie domyślałam się, w którą stronę podąży i co z tego wyniknie. Jak zawsze autor wszystko sobie sprytnie poukładał, serwując czytelnikom dobry kryminał z dreszczykiem.
Wyznaję – nie jestem obiektywna! Bardzo lubię pisarstwo Bartosza Szczygielskiego. Moje oczekiwania zawsze są spełnione.
PS Wielkie brawa za świetny opis olejku eterycznego z wetywerii. Research na medal!
Tytuł: Dzień gniewu Autor: Bartosz Szczygielski Wydawnictwo Czwarta Strona, Audioteka Forma książki: audiobook, czyta Filip Kosior; dostępna jako e-book Gatunek: kryminał