„Duma i uprzedzenie” Jane Austen Klasyka literatury w najlepszym wydaniu

przez Katarzyna Denisiuk

 

Tytuł: „Duma i uprzedzenie”
Autor: Jane Austen
Wydawnictwo: Świat Książki, Audioteka
Tłumaczył: Anna Przedpełska-Trzeciakowska
Forma książki: audiobook; czyta Joanna Szczepkowska
Gatunek: klasyka
fot. Katarzyna Denisiuk
Są książki, które zna większość z nas. Jeśli nie treść, to przynajmniej tytuł i autor nie jest nam obcy. Pośród nich są takie, których fabuła zainteresuje zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Daleka jestem od kategoryzowania powieści na kobiece i męskie, jednak przyznacie, że są takie, po które z pewnością sięgnie więcej czytelniczek, niż czytelników. Klasyka literatury, „Duma i uprzedzenie” Jane Austen do takich należy. 
 
Dzisiejszy wpis jest nietypowy i w moim odczuciu wyjątkowy, gdyż cytuję w nim słowa mojej drogiej koleżanki Magdaleny, która o powieści Austen mogłaby mówić godzinami, a ja Jej słuchać.
 
Magda na swoim blogu pisze: 
Duma i Uprzedzenie” Jane Austen to jedna z tych książek, do których regularnie wracam, a która mimo wszystko nie traci na świeżości. Wiem, że ciężko cokolwiek napisać nowego o książce, o której powiedziano już niemal wszystko, która inspiruje innych pisarzy i  wreszcie, która doczekała się rozmaitych wariacji, w tym tak dziwacznych jak „Duma i uprzedzenie i Zombie”.Ostatnio jednak zdarzyło mi się dość skutecznie zachęcić kilka osób do sięgnięcia po tę książkę. Byłam ciekawa, czy czytelniczki mające czasem zupełnie inne doświadczenia literackie, również odbiorą ją pozytywnie, czy Austen w czasach literatury fast foodowej jeszcze się broni?
 
Jestem jedną z tych osób, którą Magda zachęciła!

 

Powieść wysłuchałam w formie audiobooka, w interpretacji Joanny Szczepkowskiej. I uważam, że to był doskonały dobór lektora do charakteru i klimatu książki. Co więcej, oczami wyobraźni widziałam Panią Szczepkowską czytającą Jane Austen, ubraną w piękną, elegancką suknię, z mitenkami na dłoniach i wyszukaną fryzurą z burzą loczków wokół twarzy.
Moja wyobraźnia tak żywo reagowała na słowa płynące z ust lektorki z prostego powodu, Jane Austen w cudowny sposób opisała i scharakteryzowała życie angielskich wyższych sfer na przełomie XVIII i XIX wieku. Myślę, że fragmenty powieści z powodzeniem mogłyby zastąpić lekcje historii i byłoby to bardzo ciekawym doświadczeniem.
 
Wydaje mi się, że na sukces powieści wpłynęły trzy czynniki: oparcie schematu fabuły na konstrukcji obyczajowej komedii antycznej, konstrukcja bohaterów (jako konsekwentna realizacja schematu fabularnego) oraz niezwykła zdolność Austen do obserwacji nacechowanej ironią i sarkazmem. 
Przy czym ten ostatni czynnik zdaje się być najważniejszy, bo gdyby nie cięty język i ostre pióro autorki, poprzednie dwa nie mogłyby zostać zrealizowane z tak udanym skutkiem.
 
Przepiękny język, wiernie oddany klimat epoki i finezyjnie wykreowane postacisprawiają, że z wielką przyjemnością słuchałam o losach rodziny Bennetów, perypetiach pięciu córek, życiowej misji ich matki i dążeniach ojca i głowy rodziny do zapewnienia godnego i dostatniego bytu. Nie zapominajmy jednak, że „Duma i uprzedzenie” została napisana w konwencji romansu, dlatego wszelkiego rodzaju uczucia i sercowe rozterki będą grały tu pierwsze skrzypce. Wisienką na torcie – w moim odczuciu – jest kreacja postaci Lady Katarzyny de Bourgh. Co to była za kobieta! Śmiałam się w głos słuchając jej życiowych maksym, twardej jak skała postawy – jedynej i słusznej, nie zapominajmy – i nieznoszących sprzeciwu opinii. O tak, to z pewnością będzie jedna z damskich postaci literackich, których nie zapomnę.
 
Przypatrzmy się konstrukcji bohaterów: główna para  protagonistów otoczona jest chórem postaci, z których niemal każda ma ostry rys charakterologiczny, mocno wpływający na ironiczny ton książki. Histerycznie rozchwiana Pani Bennet, Mary Bennet, która poważnym tonem intelektualistki, za jaką chciałaby uchodzić, wypowiada puste i napuszone frazy, pan Bingley, człowiek tak dalece bez swojego zdania, że to Darcy musi mu podpowiadać, co ma myśleć, i wreszcie creme de la creme, czyli pan Collins ze swoją, być może jakbyśmy dzisiaj to określili, perwersyjną obsesją na punkcie swej patronki, Lady de Burgh, oraz sama zapatrzona w siebie, egoistyczna Lady de Burgh. Znamienny jest fakt, że ci wszyscy bohaterowie, stanowiący niejako chór dla Lizzy i Darcy’ego, mają rację bytu tylko w relacjach z innymi bohaterami. To wchodząc w interakcję z innymi postaciami książki, ujawniają się ich cechy, gdyż Austen charakteryzuje swoich bohaterów przez język, jakim się wypowiadają i przez sposób, w jaki to robią. Ironia ma służyć Austen nie tylko do obnażenia obłudy i próżności jej świata, w którym, jak twierdzi Bingley, może się zdawać, że wszystkie młode kobiety posiadły wszystkie możliwe umiejętności, mające na celu tylko i wyłącznie zwrócenie na siebie uwagi majętnego dżentelmena (tylko po to by po zamążpójściu zarzucić wszystkie panieńskie zajęcia), ale przede wszystkim Austen punktuje trudne położenie kobiet, w które uderza prawo majoratu. Z tego punktu widzenia, trudno się dziwić pani Bennet, że jedyne o czym myśli, to dobrym wydaniu córek za mąż. To objaw jej miłości, trochę wykoślawionej ,ale wynikającej z czasów, w których żyje. I ciężko też jej się dziwić, że nie może zrozumieć Lizzy, której postępowanie i charakter, jest pewnym zaprzeczeniem tego,  jak powinna postępować, by znaleźć kawalera. Kto to słyszał, by dama komentowała na balu zachowanie dżentelmenów, by nie zgodziła się na taniec, by śmiało wygłaszała swoje uwagi, by w końcu, przedkładała przymioty ducha na przymioty majątku. Lizzy to nie Jane pokornie znosząca swój los i czekająca jak coś – może opatrzność, może szczęście – co w końcu odmieni jej życie. Lizzy ma sporo cech autorki, jest także bardzo sprawną obserwatorką, czasem wbrew sobie zmuszoną do uczestnictwa w targowisku próżności swojej klasy. Zdaje się, że to właśnie dostrzega w niej Darcy. Znamienne, że to on się musi zmienić, dojrzeć i wyjść spod płaszcza dumy, którą narzuciło na niego dżentelmeńskie wychowanie i majątek. Dlatego możliwe jest także zakończenie jak z komedii – spiętrzenie perypetii (przy niemałym udziale Lydii Bennet), po którym następuje wyjaśnienie wszelkich omyłek, naprawienie błędów i wyznanie uczucia. A potem żyli długo i szczęśliwie.
Uważam, że po klasykę literatury zawsze warto sięgać. Powieść została ukończona w 1797 roku i żyje do teraz nie tracąc na wartości, a na dodatek zyskując nieocenione walory poznawcze. Czytana po polsku jak również w oryginale jest doskonałym polem do różnego rodzaju analizy, czy to pod kątem kulturowym, jak również językowym.
Polecam serdecznie! Również Panom, choć zrozumienie bohaterek powieści może być ponad ich siły. Cóż, takie były realia epoki. Cudne doświadczenie!
 
W tej chwili nie wyobrażam sobie, że ta książka mogłaby nie powstać. Dla mnie jest każdorazowo niezwykłym przeżyciem literackim, literaturą, która daje odpoczynek, dobrą rozrywkę i wciąż – temat do rozmów.
 
Całą recenzję Magdy znajdziecie na Jej blogu, klikając tutaj. Serdecznie Was zapraszam.
Madzia, dziękuję! :-*
PS Lecę oglądać serial. Podobno fantastyczny.
Ocena: 6/6

 

Zobacz również

Zostaw komentarz