Przeczytaliście kiedykolwiek książkę napisaną jednym zdaniem? Książkę, która jest potokiem niekończących się myśli, płynących wartkim nurtem, przy czym co jakiś tworzącym pajęczynę rozgałęzień? Powieść, która została doceniona przez krytyków literackich (zdobyła Goldsmiths Prize – dla fikcji w nowatorskim wydaniu, International Dublin Literary Award oraz była nominowana do The Man Booker Prize) i jest określana jako „iście irlandzka”? Zapraszam do lektury Słonecznego szkieletu Mike’a McCormacka.
Kilka słów o fabule
Ta powieść nie ma początku. Ona sobie płynie, a my w pewnym momencie wskakujemy na tę łajbę i płyniemy razem ze sternikiem, przysłuchując się jego opowieści. Mężczyzna ma gadane. Nie zatrzymuje się ani na chwilę, snuje swoje rozważania nie prosząc o atencję. Możemy go słuchać, możemy się wyłączyć, ale od razu stracimy część jego opowieści. Tym sternikiem jest Marcus Conway, mąż, ojciec dwójki dorosłych dzieci, z zawodu inżynier, mieszkający w prowincjonalnym hrabstwie Mayo.
Każdego z nas nachodzi refleksja na temat tego, jak przeżyliśmy dotychczasowe życie, co nas czeka w przyszłości, co po sobie zostawimy. Marcus również chce w nas odcisnąć swój ślad, cząstkę siebie. Mówi o rodzinie, artystycznych osiągnięciach córki (niezwykle ciekawych!), poszukiwaniu swojego miejsca w świecie syna, relacjach małżeńskich, miłości do żony, zmaganiu się z codziennością i wszystkim tym, co nas kształtuje jako człowieka.
Kilka słów o wrażeniach
Czytanie Słonecznego szkieletu to nietuzinkowe doznanie. Sposób narracji, niecodzienna forma powieści sprawiają, że mamy wrażenie nieustającego pędu tej książki, bez możliwości zaczerpnięcia oddechu. Ale to złudne wrażenie, bo przecież nikt nas nie goni, w każdej chwili możemy przystanąć i poobracać w głowie przeczytane słowa.
Opowieść Mike’a McCormaka to coś innego niż nasze polskie poletko, polskie miasteczka, lokalna społeczność. Nie wiem, na ile faktycznie oddaje ducha Irlandii i stylu pisarskiego jej autorów, ale z pewnością opowiada o rzeczywistości, która jest mu bliska i znana.
Bardzo lubię zabawy formą i poszukiwanie alternatywnych sposobów wyrażania swojej twórczości przez pisarzy (patrz: Klekot tysięcy patyków). Dlatego Słoneczny szkielet był dla mnie ożywczy i niezwykle ciekawy. Na pewno na dłuższą metę taki brak interpunkcyjnych przystanków byłby męczący, jednak skoki w bok od czasu do czasu, dają dużo satysfakcji.
Powieść, która pozwala na chwilę refleksji, pobudza synapsy, daje możliwość swobodnego zagłębiania się w egzystencjonalne rozważania głównego bohatera, a co za tym idzie, pochylenia się nad własnym bytem. Polecam!
Tytuł: Słoneczny szkielet Autor: Mike McCormack Wydawnictwo Filtry Przekład: Piotr Siemion Forma książki: papierowa, dostępna jako e-book Gatunek: literatura piękna Współpraca barterowa