„Moje zmory” Gwendoline Riley – Cieżar i wyzwolenie

przez Katarzyna Denisiuk

Moje zmory Gwendoline Riley otwiera drzwi i zaprasza czytelnika do świata Bridget. Przy czym trzeba mieć na uwadze, że to obszar pełen zakamarków, ukrytych miejsc, do których nie będziemy mieli wstępu. Pierwszoosobowa narracja rządzi się swoimi prawami. Tutaj Bridget jest przewodniczką, dającą nam dostęp do tych wiadomości, faktów i wydarzeń z jej życia, z którymi chce się podzielić. Serwuje nam pojedyncze obrazy, będące odzwierciedleniem trudnych relacji z ojcem o wątpliwym poczuciu humoru i matki o wielu twarzach.

Możemy analizować, ale wcale nie musimy, relacje córki z ojcem i córki z matką. Obydwie są skomplikowane, niełatwe do zrozumienia. Nie mamy pełnego obrazu życia Bridget, dlatego te nasze rozważania są obarczone dużym stopniem niepewności. Możemy jedynie stać po stronie odbiorcy, słuchacza, niemego obserwatora rodzinnych relacji, najeżonych kolcami potyczek. Tutaj wszystko jest szorstkie, nieczułe, raniące.

W trakcie lektury pojawia się dużo pytań, na które chciałoby się znaleźć odpowiedzi, ale równocześnie ich brak nie powoduje dyskomfortu.

Słowem podsumowania

Riley ukazuje życie i interakcje z ojcem i matką w sposób surowy i bezpośredni, z gorzkim humorem komentując rzeczywistość. Autorka operuje minimalistycznym stylem, wprowadzając oszczędną narrację, ale pełną napięcia. Urwana myśl, fragmentaryczność przedstawianej sytuacji, potęgują niepewność.

Moje zmory to historia nasycona tematami traumy, władzy (hierarchii) w rodzinie i niezdolności do ucieczki przed własną historią. Dobra lektura do analizowania, zatrzymywania się, refleksji, próby przekładania doświadczeń bohaterki na własne. Spodobała mi się, więc polecam dalej.

Tytuł: Moje zmory
Autor: Gwendoline Riley
Wydawnictwo Czarne
Przekład: Maciej Stroiński
Forma książki: papierowa, dostępna jako e-book
Gatunek: literatura piękna
Współpraca barterowa

Zobacz również

Zostaw komentarz