„Lalka i Marks” Maryam Madjidi – Powinowactwo z wyboru

przez Katarzyna Denisiuk

Trudne początki

Przyznaję, że początki z powieścią „Lalka i Marks” autorstwa Maryam Madjidi, francuskiej pisarki irańskiego pochodzenia, nie były udane. Ten niefortunny start biorę na siebie, gdyż nie wczytałam się w linijki tekstu i potraktowałam je zbyt powierzchownie. Przez to tekst nie zagnieździł się we mnie i miałam poczucie, że stoję gdzieś obok tej historii. A lektura ten wyjątkowej książki wymaga skupienia i uważności. Jeśli jej to podarujemy, to odwdzięczy się nam pięknem literackich metafor, poetyckim językiem oraz czułym potraktowaniem tematu odnajdywania tożsamości i swojego miejsca na ziemi.

Chciałabym spędzić życie, zbierając historie. Pięknie historie. Wkładałabym je do torby i zabierała ze sobą. A potem, w odpowiednim momencie, ofiarowywałabym je uważnym uszom, aby zobaczyć, jak w spojrzeniach słuchających rodzi się magia.

Fakt, że „Lalka i Marks” jest powieścią autobiograficzną, będącą lustrem odbijającym przeżycia jej autorki sprawia, że drogę, którą przebyła odczuwamy mocniej i prawdziwiej.

Kilka słów o narracji i fabule

Narracja powieści nie jest oczywista i prosto skrojona. Bardzo często towarzyszy jej finezja i mało spotykane, literackie rozwiązania. Uważne odczytywanie kompasu życia autorki daje czytelnikowi poczucie bliskości i możliwość przeżywania jej kolei losu.

Maryam Madjidi wspomina i opisuje swoją drogę i jej rodziny od momentu urodzenia w Islamskiej Republice Iranu, do miejsca, w którym chciałaby żyć i zestarzeć się. W tej podróży co rusz potyka się o trudne wybory i stacza wiele potyczek będących pochodną jej narodowości, pochodzenia, religii czy języka. Czyli tak naprawdę wszystkiego, co niesie ze sobą na barkach obcokrajowiec, imigrant, wygnaniec.

Dziwnie muszą wyglądać ta matka z córką, nieruchome pośród całego tego poruszenia, dwie figury na ławce, trochę patetyczne, każda w szponach swoich lęków. Wykluczają się z życia społecznego, choć tak łapczywie je chłoną.

Kilka słów o wrażeniach

„Lalka i Marks” nie jest powieścią radosną. Jest melancholijna, nostalgiczna, bardzo szczera i piękna. Myślę, że niejeden z nas chciałby posiąść sztukę wyrażania na papierze swoich myśli, aby móc w tak niezapomniany i wyjątkowy sposób opowiedzieć swoją historię. Ona nie musi być burzliwa, jak ta, którą doświadczyła Maryam Madjidi. Każda historia kunsztownie ubrana w słowa, staje się wyjątkowym świadectwem.

Chciałabym pozbierać strzępy twoich marzeń, ocalić je, nawlec jak perły na girlandę własnych słów i przyczepić ją i wierzchołka drzewa, żeby była w ruchu i wciąż żyła.

Obudzić cię. Ocucić. Uwyraźnić twoje rysy, uróżowić policzki, usta, wstrzyknąć ci życie, żebyś śpiewała, śmiała się, krzyczała, ale nic z tego, rozpuszczałaś się po cichu w wyimaginowanej toni.

W momencie, kiedy zaczęłam po raz drugi czytać „Lalkę i Marksa”, otworzyły się przede mną ścieżki, których wcześniej nie dostrzegłam, a które zbudowały sentymentalny kolaż wspomnień. Bardzo zachęcam do sięgnięcia po tę książkę (autorka otrzymała za nią w 2017 roku prestiżową nagrodę Goncourtów w kategorii „Pierwsza powieść”), bo to nie jest tylko piękna opowieść napisana wysublimowanym stylem, który warto smakować, ale również bardzo ważny głos historii kobiety, która dokonała wyboru ojczyzny.

Wiesz, co to znaczy nigdzie nie być u siebie? We Francji słyszę, że jestem Iranką, W Iranie – że Francuzką. Chcesz te moje dwie kultury? Proszę bardzo, pożyj sobie z nimi trochę, a potem mi powiesz, czy to jest „wspaniałe bogactwo”, czy nie.

PS Gdybym miała wydanie papierowe, to miałoby ono mnóstwo znaczników z pięknymi cytatami.

Tytuł: "Lalka i Marks"
Autor: Maryam Madjidi
Państwowy Instytut Wydawniczy
Tłumaczył: Magdalena Pluta
Forma książki: e-book
Gatunek: literatura piękna

 

Zobacz również

Zostaw komentarz