„Białe morze” Roy Jacobsen – Wyspiarska samotność

przez Katarzyna Denisiuk

„Białe morze” to kontynuacja nominowanych do Nagrody Bookera „Niewidzialnych”. Pozwolę sobie zacytować co napisałam w opinii o tej powieści: 

„Niewidzialni” porywają prostotą i afirmacją życia. To powieść, która czaruje spokojem i koegzystencją człowieka z przyrodą. (…) „Niewidzialni” są tym, co bardzo lubię w literaturze. Przenoszą mnie w inny wymiar, gdzieś tam daleko, gdzie czas zwalnia, jestem ja, bohaterowie i otaczająca nas niczym nieposkromiona natura.

Kiedy zaczęłam czytać „Białe morze” pragnęłam ponownie poczuć ten wspaniały klimat przestrzeni i spokoju grających w grę z dziką przyrodą wyspy Barrøy. I tak też na początku było. Autor otworzył przede mną niezapomniany świat surowego stylu, który w „Białym morzu” niestety mnie przytłoczył. Pomimo tego, że w tej części fabularnej więcej się dzieje, akcja nie skupia się w centrum wysypy, ale rozkłada na większy obszar, to ten nadmiar interpretacyjny sprawiał, że moje myśli podczas lektury bardzo często uciekały gdzieś daleko. 

 

Ingrid Barrøy żyje na wyspie samotnie. Nie dochodzą tu echa wojny. Tak naprawdę nic wokół niej się nie dzieje, oprócz zmian w przyrodzie oraz następujących po sobie przypływów i odpływów. A wzburzone morze potrafi wyrzucić na brzeg różne osobliwe rzeczy. Na wyspie pojawiają się szczątki statku i ciała poległych niemieckich żołnierzy. Jest również jeden ocalały, ale on nie mówi po niemiecku. Ingrid, wychowana na wyspie, pokazuje swoją siłę i ogromną determinację w walce z przeciwnościami losu. 

 

„Białe morze” jest bardzo ulotne. Wiele wątków, myśli, cienkich jak babie lato niteczek, urywa się w jednym momencie i albo czytelnik przejdzie do tego typu zabiegu obojętnie, albo będzie się głowił co autor miał na myśli. Ja jestem entuzjastką jasnych, dopowiedzianych historii. A jeśli pojawiają się luki, to nie w nadmiarze i tak skonstruowane, że wyobraźnia potrafi je wypełnić. Moja racjonalna natura nie do końca poradziła sobie z tą częścią serii Roy’a Jacobsena, ale wierzę, że są czytelnicy, którzy doskonale się w niej odnajdą i będą właśnie „Białe morze” uważać za lepsze od „Niewidzialnych”. 

Bardzo doceniam niezwykły język jakim operuje autor. Podoba mi się również klimat, który potrafi stworzyć. Dlatego też sięgnę po trzecią część cyklu zatytułowaną „Oczy z Rigela”. Może cała przestrzeń, która nie została wypełniona w „Białym morzy” doczeka się barw?

 
Tytuł: „Białe morze”
Autor: Roy Jacobsen
Wydawnictwo Poznańskie
Tłumaczył: Iwona Zimnicka
Forma książki: papierowa, dostępna w formie ebooka
Gatunek: literatura piękna
Seria: Ingrid Barrøy (2)

Zobacz również

Zostaw komentarz