O audiobookach

przez Katarzyna Denisiuk

Słucham audiobooków od kilku lat i bardzo sobie tę formę chwalę. Dlatego bardzo byłam ciekawa dlaczego audiobooki nie są popularne (a może się mylę?), a jeśli ktoś decyduje się słuchać książki, to jakie są jego preferencje. Aby zaspokoić swoją ciekawość kilka dni temu zapytałam na Instagramie

Słuchasz audiobooków?

Głosy rozłożyły się po połowie (15 „no jasne”/15 „nie, to nie dla mnie”), co mnie bardzo zdziwiło, gdyż byłam przekonana, że większość osób, które udzieliły odpowiedzi kliknie „nie, to nie dla mnie”. 

 

Drążyłam dalej:

Dlaczego forma audio nie jest dla Ciebie?

I tutaj głównym powodem nie korzystania z tej formy „osoby na nie” podały niemożność skupienia się na treści

Potrafię to zrozumieć, bo sama czasami mam z tym problem. W mojej ocenie nie każda treść/fabuła nadaje się na audiobooka. Książek, które naszpikowane są częstymi zwrotami akcji, są wielowątkowe, z akcją, która skacze w czasie i przestrzeni słucha się ciężko. Łatwo się wtedy pogubić i „odlecieć myślami”, a wtedy słuchanie staje się frustrujące.

Tylko jedna osoba napisała o interpretacji treści przez lektora, która może wypaczyć jej odbiór książki. Z takim głosem spotkałam się również ze strony dwóch, polskich pisarzy, dla których to co napisali w ich głowach brzmiało inaczej niż przeczytał lektor. Ciekawe!

 

Kolejne moje pytanie brzmiało:

Jaki gatunek literacki w formie audio preferujesz?

Odpowiedzi były bardzo różne, od „wszystko”, przez obyczajówki, romanse, książki po angielsku (zazdroszczę!), powieści non-fiction, science fiction, fantasy, kryminały, biografie, do książki dla dzieci.

Opierając się na moim doświadczeniu uważam, że powieści non fiction, reportaży i biografii słucha się najlepiej. Nikt z udzielających odpowiedzi nie napisał o słuchowiskach, a te uważam za genialne. Jeśli poza wieloma glosami w czasie słuchania towarzyszy ścieżka dźwiękowa, to odbiór jest naprawdę niesamowity. Właśnie od słuchowiska zaczęła się moja przygoda z audiobookiem. Szczerze polecam!

 

Audiobook nie istnieje bez lektora, dlatego kolejne moje pytanie brzmiało:

Masz ulubionego lektora? Kto nim jest? Czy nie ma znaczenia kto czyta?

Padły takie nazwiska: Laura Breszka, Edyta Jungowska, Krzysztof Gosztyła, Tomasz Lis, Roch Siemianowski, Janusz Zadura, Marcin Popczyński, Leszek Filipowicz. Dwie osoby wyraźnie wskazały, że preferują kobiece głosy.

Od siebie dorzucę do wyżej wymienionego grona pięknie brzmiące głosy Krystyny Czubówny (słyszałam na żywo na Warszawskich Targach Książki jak czytała fragmenty powieści Swietłany Aleksijewicz – miałam ciarki!), Danuty Stenki, Pauliny Holtz, Mariusza Bonaszewskiego, Adama Baumana oraz Filipa Kosiora.

Uważam, że lektor jest szalenie ważną częścią składową udanego audiobooka. Zdarzyło mi się kilkukrotne, że interpretacja osoby czytającej „położyła” książkę. Takie sytuacje wytrącają mi argumenty z ręki, że audiobooki są świetne 🙂 Jednak przy dużej ilości słuchanych przeze mnie audio, jest to mimo wszystko niewielki ułamek. Dlatego nadal uważam, że … są świetne 🙂

 

I na koniec byłam ciekawa

z jakiego źródła korzystacie? Gdzie kupujecie audiobooki?

Słuchacie korzystając z Audioteki, Storytel, Nexto, EmpikGO oraz Legimi.

Ja korzystam od lat z Audioteki, ale również zdarzyło mi się pożyczać audiobooki z biblioteki (nie czuję kiedy rymuję!). W przypadku wypożyczenia wadą, a raczej utrudnieniem jest forma, gdyż audiobooki nagrane są na płyty CD. W odtwarzaczu można ich słuchać od razu, ale używając komórki preferuję korzystanie z aplikacji.

 

Podsumowując, cały czas twierdzę, że audiobooki to świetna forma poznawania świata literatury. Znam kilka osób, które były bardzo sceptycznie nastawione do tej formy, a przepadły, nie porzucając papierowych książek i ebooków na rzecz audio (Aniu pozdrawiam Cię serdecznie). Znam i takie, które próbowały i nie zaiskrzyło (Kasiu, ściskam Cię). Najfajniejsze jest to, że mamy wybór, że mamy takie możliwości. A jak już wpadniemy w świat audiobooków, to możemy świadomie wybierać co może nam się spodobać i co w takiej właśnie formie będzie przystępne. A nietrafione wybory zdarzają się również i w tradycyjnej, papierowej wersji.

 

I już kończąc „ciekawostka” zasłyszała w komunikacji miejskiej. Młodzież technikum rozmawiała o czytaniu lektur. Jeden młodzieniec stwierdził, że gdy książka ma ponad 100 stron, to jest to na tyle gruba przesada, że sięga po streszczenie. Inny dodał, że w takim przypadku słucha audiobooków. No ale przecież słuchanie lektur też jest mega nudną czynnością, więc włącza grę na „peesce” (czytaj” konsoli ;-)), a audiobook leci sobie w tle. 

Tę wymianę zdań pozostawiam bez komentarza, zaś wszystkim, którzy wypowiedzieli się w ankiecie serdecznie dziękuję i zachęcam do komentowania tego wpisu. Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało piszcie!

Zobacz również

Zostaw komentarz