„Pusty las” Monika Sznajderman – Symfonia przeszłości

przez Katarzyna Denisiuk

„Co ja tu robię?”, pytam często samą siebie w zamyśleniu, gdy przychodzi ta szara godzina, kiedy psa nie odróżnisz od wilka i pasterze zaganiają zwierzęta do owczarni. I sama sobie odpowiadam: „jak to co? Mieszkam. Na pustym polu i w pustym lesie. Na łące pamięci.

Ujęła mnie prostota okładki i opis. Wielką zachętą był dla mnie temat przewodni, czyli opowieść o krainie, która czaruje, chociaż wcale popularna nie jest. Beskid Niski i jego historia. O tym jest „Pusty las” Moniki Sznajderman.

Wołowiec mało więc wiedział o świecie, ale świat również niewiele wiedział o Wołowcu, Wołowiec to bowiem nie Zakopane, a Beskid Niski to nie Tatry.

 

Wszystko przemija i wszystko się zmienia. Nawet przyroda, jeśli człowiek zacznie w nią ingerować. Powieść Moniki Sznajderman nie jest łatwa w odbiorze, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że trudna. W moim odczuciu jest świadectwem jak i hołdem złożonym przez autorkę wszystkim tym, którzy kiedyś mieszkali w Wołowcu i okolicach. Poprzez liczne przywołania nazwisk konkretnych osób, wydarzeń i wspomnień przypomina nam wszystkim o tych, których już nie ma. Pisze o Żydach, Łemkach, Cyganach, o tych, którzy roili sobie w głowach myśli o wielkim bogactwie związanym z wydobyciem ropy oraz zwykłych ludziach, którzy przedwcześnie odeszli.

 

Urzekł mnie niesamowity klimat „Pustego lasu”. Miałam wrażenie, że nad powieścią unoszą się poranne mgły, a bolesna historia miejscowej ludności przywiera jak błoto do butów wędrowca. Z wielkim zainteresowaniem czytałam o historii krainy, o tym co przeminęło, co zostało wyrugowane i zniszczone. To wszystko wzbudziło we mnie nutę nostalgii i przemyśleń nad tym co my po sobie zostawimy i czy o nas ktokolwiek kiedyś wspomni.

Jako przepyszny bonus, którego w ogóle się nie spodziewałam, były wspomnienia o początkach wydawnictwa, mówiące o tym gdzie ono powstało, jak wyglądała praca założycieli i jak to się wszystko rozwinęło.

Przez chwilę, odrobinę zabrakło mi większej ilości opisów przyrody, bo te które się pojawiły, były malownicze i rozbudziły mój apetyt. Jednak po chwili zreflektowałam się, że to wszystko przecież jest, istnieje. Wystarczy wziąć plecak i pojechać w góry. Przecież to jest takie proste. A idąc beskidzkimi szlakami warto pomyśleć gdzie się chodzi, po czym się stąpa. Może właśnie w danym miejscu stał kiedyś dom, albo grobowiec?

Tak, dobrze, że się zachowały te księgi w przemyskim archiwum. Bo choć dziś cmentarz wydaje się pusty, dzięki nim wiem, że głęboko pod ziemią ukryta jest inna wieś, że żyje swoim życiem podziemny wołowiecki świat.

 
Tytuł: „Pusty las”
Autor: Monika Sznajderman
Wydawnictwo Czarne
Forma książki: papierowa; dostępna w formie ebooka
Gatunek: literatura piękna

Zobacz również

Zostaw komentarz