„Wchodzi koń do baru” Dawid Grosman – Dezintegracja osobowości na oczach widzów

przez Katarzyna Denisiuk

Wchodzi koń do baru … i tu można puścić wodze fantazji tworząc zabawny żart, tudzież celną puentę. Takie otwarcie ewidentnie kojarzy się z kawałem albo częścią dłuższego, rozbudowanego występu. I tak jest w istocie.

„Wchodzi koń do baru” Dawida Grosmana jest zamaszystym, szalenie porywającym i mocno skupiającym uwagę  stand-upem mężczyzny w sile wieku, który przyjechał do Netanii. Założenie jest jedno – stanąć przed publicznością, dać show i ją rozbawić. Chudy, zmizerowany Żyd pogrywa z widzami, igra z nimi, kpi bez pardonu coraz mocnej wchodząc w ciemne zaułki osobistych wspomnień i złych doświadczeń. Wygwizdać go? „Wybuczeć”? Co to ma być?! Przecież miało być wesoło, radośnie, lekko i przyjemnie, a to co prezentuje performer coraz bardziej odbiega od wyobrażeń i sukcesywnie pogarsza samopoczucie słuchaczy.

Ludzie spoglądają po sobie, poruszają się niespokojnie. Coraz mniej rozumieją, w czym tu właściwie biorą udział wbrew swojej woli. Nie mam wątpliwości, że już dawno wstaliby i wyszli albo nawet przegnali go ze sceny gwizdem i wrzaskami, gdyby nie pokusa, której tak trudno się oprzeć – pokusa zaglądania w cudze piekło.

Widownię tworzą obcy ludzie chcący przyjemnie spędzić czas. Ale jest wśród nich jeden wyjątkowy człowiek, który znalazł się tam nieprzypadkowo – „przyjaciel z lat dziecięcych, który stara się zrozumieć, dlaczego został sprowadzony na to przedstawienie.” Niemy świadek dramatu człowieka, który na oczach publiczności dokonuje rachunku sumienia.

 

Powieść Grosmana absorbuje czytelnika od pierwszych stron. W szalenie sugestywny sposób wciąga w wir emocji i interakcji z głównym bohaterem. Jesteśmy tam, siedzimy przy stoliku i jak po sznurku zmierzamy w otchłań czarnej dziury wykreowanej przez performera. A ten krok za krokiem, słowo za słowem zmierza ku krawędzi przepaści jaką jest jego życie. Czy się zatrzyma, czy też runie w dół?

Powieść Grosmana czyta się momentami ze ściśniętym gardłem wstrzymując oddech. I chociaż sporo w niej odniesień do konfliktu izraelsko-arabskiego, to historia Dowale Gee porywa. Niebywałą sztuka jest poprzez li tylko karty powieści przenieść czytelnika z odległe miasteczko Izraela i dać poczucie obcowania z żywym człowiekiem i jego demonami. Widzimy każdy gest, mrugnięcie okiem, grymas, pozę, ruch sceniczny. Odczuwamy jego rozterki, strach, smutek, rozdarcie – szarpiące duszę emocje. To wszystko stanowi niebywałą siłę oddziaływania prozy Grosmana. Jak skończy się występ stand-upera? Przeczytajcie sami, bo historia jest godna polecenia, a literacki kunszt autora wzbudza ogromny podziw.

PS „Wchodzi koń do baru” została nagrodzona nagrodą Bookera w 2017 roku.

 
Tytuł: "Wchodzi koń do baru"
Autor: Dawid Grosman
Wydawnictwo Świat Książki
Tłumaczył: Regina Gromacka
Forma książki: papierowa, dostępna również w formie ebooka
Gatunek: literatura współczesna
 

Ocena: 5,5/6

Zobacz również

Zostaw komentarz