„Lateralnie” Beata Banasiewicz – Elastycznie i poza

przez Katarzyna Denisiuk

Do przeczytania powieści „Lateralnie” zachęciła mnie sama autorka. Patrzę na okładkę, hmmm w sumie nie mam zdania. Próbuję rozszyfrować tytuł i tutaj również nie mam dużego pola do popisu. Czytam opis i czuję, że treść powinna mnie zaciekawić. Zaczynam czytać w drodze do pracy i … przepadam! Jak bardzo żałuję, że tak szybko dojechałam do przystanku, na którym musiałam wysiąść.

 

Kim jest Beata Banasiewicz?

Duńczycy mają hygge, Szwedzi lagom, a my mamy – jakoś to będzie. Jestem hygge.

Czym jest książka Beaty Banasiewicz?

To swobodny, medytacyjny, liryczny zapis kardiogramu kobiety po czterdziestce. Zaburzenia pracy serca – wrodzone.

Autorka pisze o swoich doświadczeniach, o tym co przeżyła będąc DDA (Dorosłym Dzieckiem Alkoholików), o odchodzeniu, o żegnaniu się z najbliższymi. Nie płacze, nie żali się, za to wylewa na papier luźne, ale jakże esencjonalne myśli. Obdarowuje czytelnika wspomnieniami z okresu dzieciństwa, dorastania oraz dorosłości. 

Książka to tygiel emocji (…) Przychodzień ma się w niej rozgościć. Zaufać, poczuć dreszcz emocji i przeżuwać każdy kęs jak brazylijską feijoadę albo kubańską ropa vieja.

Beacie Banasiewicz, to wszystko o czym pisze, udało się. Tak właśnie się czułam czytając jej „zapis”. Nie dość, że doznawałam uczucia swojskości, bo z autorką jesteśmy w podobnym  wieku i mamy zbieżne wspomnienia związane z kolorytem lat 80 i kolejnych, to sposób w jaki opisała swoją historię bardzo przypadł mi do gustu. Jest z dystansem, wesoło, mądrze i emocjonalnie.

Udowadnia, że można żyć lateralnie, czyli 

kreatywnie, twórczo, alternatywnie, giętko, gibko, elastycznie, poza.

A swoją książką namawia czytelnika do pozbywania się sztywności w postrzeganiu świata i problemów. Bardzo mi się ta droga podoba. Poprzez celne porównania, szalenie wyważony, bez narzucania czegokolwiek, pogląd na życie trafiła prosto w moje serce.

Niezwykle refleksyjna lektura, którą, gdyby tylko czytelnik miał ochotę, może traktować jako antydepresant i antidotum na kiepskie dni. Tak! Pomimo tego, że płyniemy „przez ocean emocji – smutku, bólu, lęku, złości, żalu, wstydu”, to doświadczamy również „radości, szczęścia, pogodzenia, spełnienia i miłości.” Marcin Wicha ma „Rzeczy, których nie wyrzuciłem”, a Beata Banasiewicz swoje „Lateralnie”. 

 
Tytuł: „Lateralnie”
Autor: Beata Banasiewicz
Gatunek: literatura współczesna
 

Ocena: 5/6

Zobacz również

Zostaw komentarz