Wzbraniałam się, przyznaję. Zastanawiałam się „po co?” Czy kogoś taki wpis za/interesuje? Niech moim podsumowaniem kolejnego czytelniczego roku będą takie oto luźne przemyślenia.
Jedno jest pewne, 2018 jest przełomowym rokiem w moim życiu jeśli chodzi o dobór lektur. Od razu dodam, że wcześniej czytałam głównie książki z gatunku kryminał i thriller. Początek roku nie zwiastował zmian, chociaż obiecałam sobie, że będę uważnie wybierała co chcę przeczytać. I myślę, że to mi się udało. Oczywiście nie wszystkie książki były satysfakcjonujące, ale takie jest ryzyko, takie jest życie 😉 Mijały kolejne miesiące, a ja coraz częściej decydowałam się na literaturę współczesną, literaturę piękną, klasykę! I było mi z tym i nadal jest wspaniale. Ulubionego wcześniej gatunku nie porzuciłam, co to to nie, ale jednak procentowo tych książek było coraz mniej. Rok kończę z myślą, że nadal będę poszukiwała (odkrywała) dobrej literatury, mądrej i wartościowej, nie negując zasady, że czytam dla przyjemności. A przyjemność ma wiele obliczy wywołując bardzo wiele emocji.
Po tym przydługim wstępie – jak nie ja! – przechodzę do meritum, czyli co dobrego spotkało mnie w 2018 roku (bez uzasadnienia, bo o tych wszystkich książkach pisałam na blogu).
Wpadła mi w ręce kapitalna „męska” literatura, czyli „Król szczurów” Jamesa Clavella (z biblioteki Rodziców) oraz „Na południe od Brazos” Larry’ego McMurtry’ego.
Odkryłam genialną prozę John’ego Steinbecka: „Na wschód od Edenu” oraz „Grona gniewu”. Na pewno przeczytam inne książki Autora. Oraz Fina Tommi’ego Kinnunena, który napisał „Cztery Drogi” oraz „Inni niż my”.
Przeczytałam rewelacyjne powieści o silnych kobietach: „Księga nocnych kobiet” Marlon James oraz „Zulejka otwiera oczy” Guzel Jachina.
Rozpływałam się nad geniuszem „Ojca Chrzestnego” Mario Puzo oraz „Dumą i uprzedzeniem” Jane Austen.
Przeczytałam powieść Wiesława Myśliwskiego „Ostatnie rozdanie”. Był to wypożyczony egzemplarz z biblioteki. Książka tak mnie poruszyła, tak mnie zaczarowała, że zaraz kupiłam egzemplarz na półkę. Kolejne czekają na przeczytanie.
Swoim wizjonerskim obrazem świata poraził mnie Stanisław Lem w „Kongresie futurologicznym”. A doprowadził do łez – ze śmiechu – Sławomir Mrożek i jego „Czekoladki dla Prezesa”. Wojciech Tochman nie był już taki łaskawy. Jego „Dzisiaj narysujemy śmierć” poraziła okrutnym losem jaki ludzie zgotowali ludziom.
Zmierzyłam się z pokrętną stylistyką „Wszystko jest iluminacją” Jonathana Safrana Foera i uważam, że tłumacz (Michał Kłobukowski) wykonał swoją pracę po mistrzowsku!
A na sam koniec roku przeczytałam kapitalny „Dom z dwiema wieżami” Macieja Zaremby Bielawskiego. O tej książce wkrótce napiszę parę słów.
I jak tak przeglądam listę ponad 150 przeczytanych książek, to wiem, że dużo więcej zasługuje na wyróżnienie. I zostały dostrzeżone i wyróżnione wysokimi ocenami przy okazji blogowych wpisów. Nie robię rankingu – nie taki był mój zamysł – dlatego poprzestanę na wyżej wymienionych tytułach.
A z „wątków” około książkowych, ale mocno z nimi związanych:
-poznałam na żywo wspaniałe kobiety, które podzielają ze mną pasję czytania – dziękuję Wam, że jesteście!
-szalenie mi było miło zobaczyć moje polecajki na okładkach dwóch książek – „Tylko oddech” Magdaleny Knedler oraz „Uroku późnego lata” Agnieszki Janiszewskiej;
-byłam na dwóch dużych targach książek – w Warszawie i Krakowie; kto bywa ten wie, że mają swoje minusy, ale plusy je przysłaniają i nadal będę na nie jeździła (spotkania z pisarzami, „ludźmi z Internetu” i duuużo książek – to jest to!),
-„odkryłam” kilku nowych blogerów (niestety tylko wirtualnie, ale liczę, że kiedyś uda się spotkać na żywo), którzy mnie inspirują i zawsze mogę liczyć z ich strony na dawkę świetnej literatury.
-zmieniłam miejsce i adres bloga oraz logo; wydaje mi się, że jest przejrzyściej, funkcjonalniej i minimalistycznie – czyli tak jak lubię.
2 komentarze
Ileż bliskich memu sercu nazwisk – Kinnunen, Myśliwski, Tochman i polecam inne tytuły tych dwóch ostatnich! A „Dom z dwiema wieżami” dopisuję już do listy na przyszły rok 😉
Miło czytać taki komentarz. Dziękuję. Myśliwskiego i Tochmana mam w planach. To są pisarze, koło twórczości których nie można przejść obojętnie.