Są takie książki, których styl, ciężar gatunkowy i w końcu przyklejone łatki i garść opisujących je epitetów sprawiają, że podchodzę do nich z rezerwą, dużą dozą niepewności i wielkim znakiem zapytania „czy przypadnie mi do gustu?”
Biorę do ręki książkę litewskiej pisarki i czytam „Wielka powieść o burzliwych losach szlacheckiej rodziny, siedemnastowiecznym Wilnie i naszej historii”. Dodatkowo rekomendacja Olgi Tokaczuk „Świetnie napisana, marquezowska powieść, która dzieje się w siedemnastowiecznej Litwie i przypomina mimochodem, że historia Europy Środkowej jest wspólną opowieścią.”
Podskórnie czuję, że to jest książka dla mnie, że mi się spodoba, że spędzę z nią wiele niezapomnianych godzin. A jak jest kiedy wybrzmiało ostatnie zdanie?
Silva rerum, to „księga domowa zawierająca spisane zdarzenia polityczne, przemówienia, przepisy, dykteryjki”. W takiej oto księdze Jan Maciej, głowa rodziny Narwojszów skrzętnie notuje najważniejsze wydarzenia ze swojego życia oraz żony Elżbiety oraz dzieci Urszuli i Kazimierza. Akcja powieści rozgrywa się w latach 1659-1667. Przez jakiś czas znajdujemy się w szlacheckim domu w Mikontach na Żmudzi, jednak większość czasu spędzamy w Wilnie, które dźwiga się po moskiewskim okrucieństwie. W Mikontach dzieci rosną, bawią się i dokazują, w Wilnie wkraczają w kolejne ważne etapy życia. Urszula zamyka się w klasztorze realizując swoje postanowienie o życiu w izolacji pod ochroną habitu, a Kazimierz staje się studentem i próbuje odnaleźć swoje miejsce wśród studenckiej braci. Tam też ich drogi skrzyżują się z charyzmatycznym buntownikiem Janem Kirdejem Bikontem.
Historia opisana przez Kristina Sabaliauskaitė uwiodła mnie. Od początku przyciągnęła mnie swoim pięknym stylem, dbałością o detale, sposobem sportretowania nie tylko głównych bohaterów oraz narracją … Do tego stopnia, że pod sam koniec powieści zorientowałam się, że nie ma w niej dialogów, a zdania niekiedy przekraczają jedną stronę, za czym nie przepadam! Teraz już wiem, że niejedno może się przytrafić w czasie mojej przygody z literaturą. Warto być otwartym na nowe!
(…) Urszula była bowiem jak szafka flamandzkiego ebenisty – na zewnątrz ciepły machoń inkrustowanie delikatnie połyskującym srebrem i różową masą perłową, gładki niczym lustro, a w środku istny labirynt szuflad i szufladek, jakichś tajnych schowków. Pod wygładzoną, lśniącą powierzchnią w zakamarkach duszy Urszuli pełzały karaluchy niewyobrażalnej złości, mrowiły się pluskwy pychy, rozrastała pleśń gniewu właściwego podlotkom, chrobotały korniki bezmyślnego okrucieństwa karmione głupotą beztroskiego dzieciństwa, a pod tym wszystkim znajdowało się jeszcze jedno dno, skrywające największe tajemnice Narwojszówny.
Kiedy wybrzmiało ostatnie zdanie stwierdziłam, że to była pasjonująca przygoda z historią w tle, że chcę więcej, że niecierpliwie będę wypatrywała kolejnych tomów powieści, bo bardzo chcę poznać dalsze losy rodziny Narwojszów. Wrażenia po przeczytaniu pierwszego tomu są niemal gwarantem świetnej lektury w przyszłości.
Magdaleno, bardzo dziękuję za pożyczenie swojej książki. Ebooka nie ma, a nakład tradycyjny został wyczerpany.
Tytuł: „Silva rerum” Autor: Kristina Sabaliauskaitė Wydawnictwo Znak Tłumaczył: Izabela Korybut-Daszkiewicz Forma książki: papierowa, dostępna w formie e-booka Gatunek: powieść historyczna, literatura współczesna Seria: Silva rerum (1)
Ocena: 5,5/6