„Pocałunek stali” Jeffery Deaver

przez Katarzyna Denisiuk

 

Tytuł: „Pocałunek stali”
Autor: Jeffery Deaver
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczył: Łukasz Praski
Forma książki: papierowa, dostępna również w formie ebooka
Gatunek: kryminał/thriller
Seria: Lincoln Rhyme (12)

 

fot. Radek Denisiuk

 

Tak, to już dwunaste spotkanie z duetem Lincoln Rhyme i Amelia Sachs, co nie oznacza, że przed sięgnięciem po „Pocałunek stali” musicie obłożyć się poprzednimi tomami i czytać do upadłego. Można czytać bez znajomości książek z serii, bo Autor w subtelny sposób przybliża sytuację głównych bohaterów, a główna, kryminalna zagadka, nie ma korzeni w przeszłości.
Tak, przeczytałam wszystkie książki z serii, co świadczy o tym, że Deaver świetnie pisze, dostarcza niezłej rozrywki i potrafi zaskarbić sobie wiernych czytelników.
W „Pocałunku stali” mamy kilka zagadek, kilka równolegle prowadzonych śledztw. W Nowym Jorku szaleje morderca. Przerażające jest to, że narzędziami zbrodni stają się urządzenia i przedmioty codziennego użytku, którymi szaleniec potrafi manipulować i sterować. Amelia tropi sprawcę goniąc go po mieście, a Lincoln, w zaciszu swojego domu, będącego jak najlepiej wyposażone laboratorium, bada dowody rzeczowe zebrane z miejsc przestępstw.
Tak, brakowało mi tego duetu, tablicy z wypisanymi na niej informacjami o danym miejscu zdarzenia, zgryźliwych uwag Lincolna, uczynnego i na każde zawołanie Thoma. Dodatkowo Autor wprowadził do gry nową, bardzo ciekawą osobę, która pomimo nikłego doświadczenia przyczyniła się do rozwiązania kryminalnej zagadki, a przede wszystkim nadała świeżości dochodzeniu.
 
Czytelnicy znający poprzednie książki Deavera znajdą w „Pocałunku stali” kontynuację kilku, starszych wątków. Zakończenie zaś sugeruje, że powstanie kolejna część. Nie mam nic przeciwko, bo wiem, że czeka mnie kolejny dobry kryminał.
Pocałunek stali” to 550 stron kryminału, którego akcja rozwija się jak metodycznie prowadzone śledztwo, czyli krok po kroku, niespiesznie, ale też bez zbędnych przystanków. Zakończenie zaskakuje i sprawia, że na usta ciśnie się stwierdzenie „sprytnie to sobie Deaver wymyślił”. Z resztą … jak zwykle. Wiele wątków się zamyka, kilka nie ma swojego zakończenia. Dobre, to jest naprawdę dobre! Dla każdego miłośnika kryminału i thrillera. A tych, którzy znają pióro Deavera myślę, że nie trzeba namawiać.
Ocena: 5/6

 

Zobacz również

1 komentarz

Katarzyna Denisiuk 24 lutego 2018 - 11:17

To faktycznie, chwilkę nam przyjdzie poczekać. Szkoda

Reply

Zostaw komentarz