„Inwazja”

przez Katarzyna Denisiuk

Tytuł: „Inwazja”
Autor: Wojtek Miłoszewski
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Forma książki: audiobook; czyta Janusz Chabior

 

fot. Katarzyna Denisiuk
Napaliłam się na audiobooka, jak przysłowiowy szczerbaty na suchary, bo Inwazja niepokoi, czasem zmusza do śmiechu przez łzy, budzi lęk i bez wątpienia zachęca do myślenia. Doskonałe dialogi i wartka akcja sprawiają, że Wojtek Miłoszewski to nowa gwiazda literatury sensacyjnej!”
O ja głupia! Niestety nie mogę się zgodzić z powyższym cytatem. Nie było śmiechu przez łzy, dialogi mnie nie urzekły, wartka akcja? Taka wartka, że co rusz uciekałam myślami w siną dal. Czy czułam lęk? Nie, i myślę, że nawet słuchowisko nie uratowałoby mojego odbioru.
 
W „Inwazji” autor wizualizuje sytuację w Polsce po napadzie Rosji. Mamy, jako żywych (nie ma możliwości, żeby czytający/słuchający nie rozpoznał w poszczególnych bohaterach konkretnych osób – nawet kot się pojawia!) najważniejsze głowy państw, które w kuluarach szafują losami naszej ojczyzny. Wszystko dzieje się tu i teraz. 
 
Opowieść zaczyna się w przededniu inwazji i pokazana jest oczami trzech bohaterów.
Roman Gurski – były komandos, który chciał popełnić samobójstwo, ale został odratowany, a następnie wcielony w szeregi wojsk polskich. Danuta Wojnarowicz, córka Henryka biznesmena-dorobkiewicza, posiadająca największe w Europie wschodniej przedsiębiorstwo z kwiatami. Henryk wizjoner czuje pismo nosem, sprzedaje rodzinny biznes i nastawia się na zbijanie kokosów na wojennej rzeczywistości, działając poza prawem. Jest jeszcze Michał Barański z rodziną, z wykształcenia historyk, walczący o byt, mając na karku kredyt we frankach, parając się pracą w call center.
 
Czuć realizm, jest poczucie, że katastrofa może nadejść, że świat może runąć, że życie może się rozsypać jak domek z kart. I na tym koniec. Nie ma polotu, nie ma finezji. Nie wciąga. Nie sprawia, że chcemy więcej, że przebieramy nogami. Oceniam audiobooka. Może odbiór papierowej książki byłby inny?
 
Nie poczułam tego. Nie moja bajka. Może dla lubiących zabawę ołowianymi żołnierzykami i interesujących się polityką? Choć i w to wątpię. 
Jeśli chodzi o pisarskie rodzeństwo, które czytam, bardzo cenię i lubię, to pozostaję przy braciach Musso a z rodzimego duetu będę wierna tylko Zygmuntowi.

Zobacz również

Zostaw komentarz