„Dzień dobry, północy”

przez Katarzyna Denisiuk

Tytuł: „Dzień dobry, północy”
Autor: Lily-Brooks-Dalton
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczyła: Magdalena Słysz
Forma książki: ebook

 

fot. Katarzyna Denisiuk
 
 
„Dzień dobry, północy” to jedna z takich książek, które po przeczytaniu ostatniej strony sprawiają, że popadamy w zadumę. Przeróżne refleksje nachodzą czytelnika nie tylko na końcu, ale cały czas w trakcie czytania. To nie jest książka lekka, wesoła, pełna akcji, ale spokojna, oszczędna a zarazem mocna w przekazie, mająca drugie dno, traktująca o życiu a przede wszystkim o samotności. Dotkliwej samotności.
 
Augustine, badacz gwiazd, „wyznawał kult pracy, miał wielkie ego, dokonywał przełomowych odkryć, ale nie osiągnął zadowolenia”. W wieku 78 lat, u schyłku swojego życia i pracy zawodowej, przebywa na szczycie Archipelagu Arktycznego. Do ośrodka, w którym pracuje, dochodzą niejasne informacje o katastrofie, zmuszające pracowników do ewakuacji. Augustine decyduje się zostać. Nie ma do kogo wrócić. Ma świadomość, że to będzie ostatni przystanek na jego drodze życia. 
 
Sully jest jednym z członków ekipy przemierzającej kosmos. Załoga „Aethera” badała Jowisza i jego księżyce i jako pierwsi ludzie dotarli tak daleko w przestrzeń kosmiczną. W drodze powrotnej, po spędzeniu dwóch lat w galaktyce, statek traci łączność z ziemią. „Cisza w eterze przybierała wręcz formę kakofonii.” Czy uda im się wrócić? Co się dzieje na Ziemi? Czy mają do kogo i czego wracać?
 
Przez całą książkę autorka przeplata losy bohaterów. Poznajemy ich historie, otoczenie, bliskich, ale wszystko tak naprawdę kręci się wokół nich samych, ich odczuć, wrażliwości, postrzegania świata, co jest w życiu ważne.
 
„…taki po prostu był, od zawsze, jak podejrzewała. Nawet w pełnych ludzi salach, zatłoczonych miastach, w ramionach kochanki – był sam. Wyczuwała to, bo i ona miała w sobie coś takiego.”
 
Czy los ich połączył? Przecież jedno jest na Ziemi a drugie w kosmosie…
Weźcie książkę do ręki i się w niej zaczytajcie. Dla mnie to było takie „slow motion” w codziennej gonitwie.
 
PS Mówi się – nie oceniaj książki po okładce. W przypadku „Dzień dobry, północy” to stwierdzenie jest nieadekwatne, bo książka wygląda „kosmicznie” pięknie, a okładka wspaniale oddaje jej klimat.

Zobacz również

Zostaw komentarz