Tytuł: „Unik”
Autor: Chelsea Cain
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Tłumaczyła: Agnieszka Kalus
Format książki: ebook
fot. Katarzyna Denisiuk |
Lubię jak bohaterkami książek są silne kobiety, dziewczyny. Każda z nas chciałaby być silną babką. W „Uniku” rządzi Kick (imię z pewnością nieprzypadkowe). Potrafi walczyć wręcz, posługiwać się bronią palna jak i białą, wyszkolona w łucznictwie. Załatwienie przeciwnika rzuconymi gwiazdkami też nie nastręcza jej problemów. Czyli kobieta petarda!
Patrząc na Kick miałam nieodparte wrażenie, że z Matyldą (tą od Leona Zawodowca) i Tatianą – bohaterką „Czerwonego parasola” Jurija Jakowa – mogłyby stworzyć kolejną odsłonę Aniołków Charliego.
Ta siła, etos kobiety niezależnej to tylko pozory, zewnętrzny pancerz chroniący przed wydarzeniami z przeszłości jak i teraźniejszością. Kick (Kit? A może Beth?) Lannigan mając 6 lat została porwana przez pedofila i cudownym zrządzeniem losu uratowana po kilku latach. Traumatyczne przeżycia nie pozwalają jej przejść obojętnie obok krzywd innych dzieci. Dlatego też w momencie, gdy dowiaduje się, że w Portland zaginęła dwójka dzieciaków, stara się za wszelką cenę je odnaleźć. Na jej drodze pojawia się Bishop. Bardzo tajemniczy mężczyzna, który ma znajomości i wiele może. Czy wspólnymi siłami uda im się odnaleźć zaginione dzieci? Jak zaangażowanie się w sprawę będzie miało wpływ na jej życie?
Książka od początku mnie porwała, ponieważ dużo się działo, akcja cały czas kręciła się na wysokich obrotach. Niestety w całości coś mi zgrzytało jak piasek w niedomytych truskawkach. Główne postaci mogły być bardziej wyraziste, soczyste. Częściej unosiłam się na wodzie, a wolałabym zanurkować albo nawet stracić grunt pod nogami.
„Unik” to pierwsza część nowego cyklu (końcówka wyraźnie wskazuje, że pomysł na kolejne książki jest). Może w kolejnych odsłonach Kick da się lepiej poznać i odkryje przed nami swoje tajemnice.